Join the forum, it's quick and easy

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
Sob Lut 23, 2013 11:41 pm byPor Tabris

Sro Lut 20, 2013 3:45 pm byPor Nicole

Pon Lut 18, 2013 9:44 pm byPor Jaquelyn

Nie Lut 17, 2013 12:45 pm byPor Berial

Sob Lut 16, 2013 10:47 pm byPor Nicole

Sob Lut 16, 2013 8:53 pm byPor Russel

Sob Lut 16, 2013 8:09 pm byPor Swietlana

Sro Lut 13, 2013 10:00 pm byPor Mary

Sro Lut 13, 2013 9:28 pm byPor Swietlana

Sro Lut 13, 2013 8:40 pm byPor Illyasviel

Sro Lut 13, 2013 6:11 pm byPor Gardis

Sro Lut 13, 2013 12:03 am byPor Ragner

Wto Lut 12, 2013 12:28 pm byPor Soriel

Nie Lut 10, 2013 11:12 pm byPor Flame

Nie Lut 10, 2013 9:06 pm byPor Isis

Nie Lut 10, 2013 8:48 pm byPor Falcone

Sob Lut 09, 2013 4:17 am byPor Jaquelyn

Czw Lut 07, 2013 3:40 pm byPor Illyasviel

Czw Lut 07, 2013 12:38 pm byPor Tyene

Sro Lut 06, 2013 10:58 pm byPor Russel

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.
00.00
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut.

00.00
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut.

00.00
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut.
Nombre apellido
Mejor héroe
Nombre apellido
Mejor Villano
Nombre apellido
PJ más activo

Élite 0/40

Skromne progi Yunosuke

 :: Wielki Dom :: Pokoje

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Czw Sty 03, 2013 9:21 pm

Skromne progi Yunosuke 11349321
Na początek szczególną uwagę warto zwrócić już na same drzwi. Możliwe, iż całkiem wyraźnie różnią się od reszty. Są one bowiem z ciemnego drewna, pięknie zdobione, ze złotą klamką w kształcie czaszki. Przy każdym poruszeniu skrzypią, jednak jest to nietypowy odgłos, który Yunosuke bardzo lubi.
Sam spokój jest dość dziwaczny jak dla zwykłej osoby. Wszystkie okna są szczelnie zasłonięte jedwabnymi zasłonami koloru krwi, a przy ścianach stoją bogate i spore świeczniki. Nie ma tu za wiele, albowiem jedynie łóżko z baldachimem, piękna szafa z tymi samymi zdobieniami i z tego samego drewna co drzwi, cudowne bujane krzesło i mały stolik. Wokół łóżka na podłodze leży niezliczona ilość książek, które nawet przy szczerych chęciach nie pomieściłyby się w szafkach. Na stoliku stoi zazwyczaj butelka wytrawnego wina. Chłopak uwielbia spędzać czas na swoim bujanym krześle przy jednej z książek, nawet jeśli miałby ją czytać już setny raz. Baldachim łóżka sprawia, że podczas przebywania w nim nie widać go, on zaś widzi każdego kto ośmieli się wejść do jego azylu. Pokój jest wiecznie pogrążony w półmroku świec, więc o zupełnych ciemnościach nie ma mowy.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Pią Sty 04, 2013 3:16 am

Jak zwykle siedział w swoim pokoju, w tym ukochanym półmroku z książką w dłoniach. Bujając się powoli w rytm bicia własnego serca wbijał skupiony wzrok czerwonych ślep w słowa ciągiem zapisanie na papierze. Jego myśli były całkowicie oddalone od jego rzeczywistego miejsca pobytu. Teraz znajdował się w średniowieczniej krainie, w świecie Tristiana i Izoldy, choć to nie oni byli bohaterami. W tej książce okazywała się nimi dwójka dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Oboje porzuceni przez swoje zamożne rodziny, ze względu na ich miłość do siebie. Dzieci przez całą historię walczą o przetrwanie i uznanie swoich bliskich. Na końcu jednak zastają w lesie wilki i nie mogąc uciec zostają rozszarpani na strzępy. W tym momencie następuje piękny, prawdopodobnie ulubiony przez Yunosuke fragment szczegółowego opisu śmierci zakochańców. Opisane jest wszystko - od pierwszego ugryzienia, po ostatnie nadszarpnięcia wilczych kłów na tkance sercowej dziewczęcia. Kocur zawsze czytał ten moment z przejęciem i ekscytacją, pragnąc rzeczywistego znalezienia się w owym miejscu i czasie. Książki jednak miały tą wadę, że przenosiły do siebie jedynie umysł. Wampir musiał się z tym pogodzić i dalej dać im się porywać. W tym momencie wyglądał jak najzwyczajniejszy człowiek, nawet bez kocich artefaktów. Zwyczajny młodzieniec wczytany w makabryczną książkę. Naprawdę, to zatrważające jak bardzo pozory mogą mylić. Był jednak rozkojarzony opowieścią. Zapewne nawet nie zauważyłby od razu, gdyby ktoś wszedł do pokoju, nawet mimo pięknego skrzypienia drzwi. Był zbyt przejęty tekstem.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Nie Sty 06, 2013 9:37 pm

Dziwnie się czuł w tym zamku wampirów, naprawdę dziwnie... I choć powoli szło mu się przyzwyczaić do wszech obecnego pół-mroku, tak kolwiek jednak nadal zdarzało mu się nie odróżnić korytarza od ściany, przez co jego ciało zderzało się z tym ostatnim... Na szczęście, póki co udawało mu się to robić tak, by ani nie zniszczyć za bardzo swego wizerunku, no i gdy był sam... To są jakieś plusy, prawda? Może nie największe, ale zawsze jakieś.
Zapamiętał jednak doskonale drogę do pokoju swego Pana, w którym był chyba tylko raz... I to tylko na kilka drobnych sekund, lecz teraz, Pan go nie wzywał tyle czasu, a Xarent nie był pewien, co to oznacza... Czy oznacza to że powinien przyjść, że nie powinien przeszkadzać? Nie, musi przyjść, musi być na każde skinienie swego Pana, a nóż widelec jest potrzebny? No właśnie.
W dosyć prędkim tempie znalazł drzwi, które pamiętał. Złota czaszka była dosyć pamiętnym obrazem w jego umyśle, szybko ją kojarzył z tymi drzwiami. Ciemne drewno... Nie wiedział z początku jak to zacząć, powinien zapukać i spytać, czy może wejść? Wejść do środka i wtedy oznajmić że przybył? Ech... Wybory, wybory. Xar spędził dobre pięć minut na rozważaniu za i przeciw, aż wybrał opcję pośrednią. Zapukał do drzwi, nie było to nazbyt wyraźne, acz wystarczająco słyszalne, po czym przekręcił gałkę klamki i uchylił drzwi, które zaskrzypiały wyraźnie, aż przeszły chłopaka ciarki. Wślizgną się do środka przez lekko rozchylone drzwi, zamykając je tuż za sobą, by następnie cicho ruszyć w głąb pokoju. Szybko dostrzegł swego pana siedzącego na bujanym fotelu i czytającego książkę... Ach, kretyn, idiota! Jak mogłeś o tym zapomnieć? Nyh, teraz już nie masz odwrotu. Z dłońmi splecionymi za plecami powoli podszedł do krzesła gdzie spoczywał jego czerwonowłosy pan, stając w pewnej odległości od takowego. Nie mógł sobie pozwolić na taką bliskość... Bynajmniej. Rozejrzał się po pomieszczeniu, jakoby szukając czy czegoś tu nie brakuje, po czym odezwał się, zdeczkę nieśmiało, ale jego głos w tej ciszy był dosyć wyraźny.
- Panie...
Zaczął, po czym, po prawdzie nie miał zielonego pojęcia, o co mógłby spytać... Nagle w głowie zajaśniało mu niesamowitą pustką, zupełnie głucho, wszystkie myśli i pomysły wywiało po prostu z łba. Nie dał po sobie jednak poznać tego że miał nerwy w strzępach przez to, stał twardo, a jego twarz wyrażała całkowite oddanie i posłuszeństwo.
- ... Czy jest ci coś potrzebne, czy mogę dla ciebie coś zrobić, mój Panie?
Dokończył z początku niepewnie, ale "mój Panie" zabrzmiało tak jak powinno. Uległo, z pełną pokorą i posłuszeństwem... I po tych słowach wyprowadził sobie w myślach policzka w twarz. Człowieku, pytasz kogoś kto czyta książki czego potrzebuje? Przecież to jasne że CISZY I NIKOGO WOKÓŁ!! Ech... Jesteś kretynem, Xarencie. Tak potwornym kretynem... Baka, baka, baka Xarent.
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Nie Sty 06, 2013 11:07 pm

Jak było przypuszczane nie usłyszał nawet skrzypienia drzwi. Dopiero po jakimś czasie jego oczy wyłapały zarys postaci kręcącej się po pokoju, on jednak nadal był zaczytany. W końcu dotarło do niego wezwanie. Zignorował to kompletnie, choć już trochę wybiło go to z rytmu. Następne słowa wybudziły go całkowicie. Podniósł spokojny wzrok szkarłatnych oczu znad tekstu i wbił go w chłopaka. Mogłoby się zdawać, że spojrzenie miało na celu zgniecenie sługi i zakopanie głęboko pod ziemią, ale nie było tak. Yunosuke zamknął książkę i delikatnie położył ją na podłodze wśród innych. Wyprostował się na fotelu i złożył ręce na kolanach po czym uśmiechnął się niezwykle czule.
Nic szczególnego.
Uśmiech nie schodził z jego ust. Młody wampir wstał i podszedł do łóżka, po czym usiadł na jego krawędzi. Oparł się rękoma o łóżko i ponownie wbił wzrok w swoją, cóż, możnaby rzec zabawkę.
Właściwie to jest coś. Widzisz, wszystkie te książki przeczytałem już conajmniej dwa razy, a powtarzanie tych samych treści bywa nudne. Otóż to, jestem znudzony. Uraczysz mnie może swoim towarzystwem?
Zachowywał się jak w obecności dobrego przyjaciela, kogoś znanego od wielu lat i to niemal na wylot. Jego ruchy byly zupełnie swobodne, a twarz wyrażała bezwzględny spokój. Mogłoby się to zdawać wręcz przerażające dla niektórych. Czerwonowłosy przejechał językiem po swoich kłach. Wyciągnął rękę do człowieka bez konkretnego celu. Zakreślił coś palcem w powietrzu.
Rozbierz się, chcę widzieć twój tors.
Intencje wampira były całkowicie inne niż w tym momencie każdy sobie wyobraził, pozostaną one jednak chwilowo sekretem. Siedział i wpatrywał się w sługę jak w jakieś dzieło sztuki, uśmiech zaś nie zniknął nawet na moment. Nie można rzec czy uśmiechał się szczerze, nikt nie wie co mu po głowie chodzi naprawdę. Pewnym było, że Yuno ma dziwnie dobry humor co oznaczało udawaną sympatię lub dziwnie zachcianki. W tym momencie Xar nie mógł odmówić wykonania rozkazu, to by mogło skończyć się dla niego naprawdę nieprzyjemnie. Pomyślmy... W grę wchodzi bicie, jakiś dziwaczny nakaz albo molestowanie seksualne. Albo wszystko naraz. Metody karania były naprawdę rozmaite i każda z nich czekała na wypróbowanie. On jednak nie zamierzał nigdy stosować kar bez wystarczającego powodu. Ah, cóż na wspaniałego i rozsądnego pana trafił Xarent. Naprawdę większego szczęścia nie mógł mieć. Albo pecha, zależnie od gustu.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Pon Sty 07, 2013 6:56 pm

Cóż, głupota i upartość ludzka, oraz pewna doza kultury która wypierała inną formę kultury nie pozwoliła Xarentowi od tak wejść i wyjść z pokoju, nawet jeśli jego Pan był w świecie ksiąg i baśni. Nie mógł tak... Choć sądził że tak powinien zrobić, po tym jak jego panicz Yunosuke zareagował na przerwanie mu.
A była to reakcja dosyć subtelna, acz zarazem dla kogoś w sytuacji Xarenta jedno spojrzenie mówiło aż wiele. Ten wzrok, skupienie obu oczu na nim, szkarłatne tęczówki wprost wiercące na wylot... Cała pewność siebie uciekła gdzieś, pozostawiając jedynie poddaństwo i posłuszeństwo w pełnym tych słów znaczeniu. Zdusił w sobie wszelakie nerwowe odruchy jak przełykanie śliny czy drgania mięśni, w ciszy oczekując słów swego Pana. Spojrzenie jednak miażdżące i destrukcyjne przeszło nazbyt szybko w czuły uśmiech i spokojne gesty, co było... Dosyć podejrzane. Czemu jego Pan tak reagował? Spodziewał się raczej czegoś... Rety, czegokolwiek innego niż to, czym był raczony teraz... Panicz zachowywał się jakby jego sługa był dobrym przyjacielem, osobą znaną w każdym możliwym calu i sposobie, to... Nie, to na pewno podstęp, z pewnością jakiś podstęp, oszustwo, chłopak po prostu od tak by nie uwierzył w to, że jego Pan mógłby tak się zachowywać...
Cały czas jego wzrok i słuch były skupione na osobie jego Pana, jakoby był ruchomym dziełem sztuki dla tego młodego mężczyzny... Może nawet w pewnym stopniu właśnie brązowe oczy i umysł skryty za nimi tak postrzegały Panicza Yunosuke... Może.
- Zaszczytem dla mnie będzie spełnienie twej prośby, Panie.
Odpowiedział spokojnym tonem, w którym nie kryło się ani ziarno fałszywego uwielbienia czy bałwochwalstwa. Wszystko to co mówił Xarent teraz, było szczere... Wobec swego Pana będzie szczery, zawsze szczery. Obserwacja gestów wampirzego arystokraty zajęła myśli sługi, który próbował je rozszyfrować na różne sposoby, do momentu aż usłyszał rozkaz... Jego ciało wprost zesztywniało, a z krtani wyrwał mu się odgłos jakoby podobny do kaszlnięcia lub zachłystnięcia się powietrzem. I choć wiedział, że musi to zrobić... Nie chciał... Jego spokojne dotychczas spojrzenie teraz z wyrazem niepokoju i wstydu spoglądało nie na twarz Pana, a na podłogę, ewentualnie buty jego władcy. Przez chwilę milczał, aż w końcu odezwał się nieco nieśmiało.
- Ależ mój Panie, chciałbym spełnić twój rozkaz, lecz nie chcę narażać pańskiego spojrzenia na widok mojego mizernego, zniszczonego ciała... Nie jest to przyjemny widok, nie chcę by Panicz to oglądał...
Nie odmawiał rozkazu, szukał jednak pewnej dozy wymigania się... Jeśli jednak wymagać od niego będzie tego, by to zrobił, by pozbył się ubrania może nawet z całego ciała w ramach kary... Zrobi to. I choć będzie to dla niego nieprzyjemne, on sam wprost zapadanie się pod siebie ze wstydu... Zrobi to, jeśli tylko Yuno tego zażąda. Jego wprost błagalne spojrzenie przewędrowało na bladą twarz arystokraty, jakby samym wzrokiem mówił "błagam Panie, nie każ mi tego robić..."
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Wto Sty 08, 2013 5:58 pm

Yunosuke zawsze był tym nieprzewidywalnym osobnikiem, którego zamiarów nie da się odczytać po zwykłych gestach i slowach. Jego uśmiech z pozoru uprzejmy mógł skrywać myśli, których nie powstydziłby się najokrutniejszy kat, czasem smutek i ciężką melancholie, a czasem nawet i zwyczajną złość. W tym momencie jego uśmiech... Nie przedstawiał nic. Nie miał ani złych ani dobrych intencji. Po prostu chciał się zabawić, a z kim jak nie ze swoim ukochanym sługą. On wiedział, że to był dobry wybór. Pytanie tylko czy Xarent czegoś żałuje.
Wiesz, że nie masz wyboru, prawda?
Szczerość, ah, szczerość. Ale jakim byłby panem, gdyby miał robić nadzieję swojemu słudze? Okropnym. A on nie zamierzał być złym dla swojego pupilka. Wręcz przeciwnie, pragnął go udobruchać. Wstał i podszedł ze spokojem. Jego czerwone oczy błysnęły tajemniczo, on zaś znalazł się wręcz niebezpiecznie blisko. Jego chude palce zaczęły powoli odpinać guziki.
Co określasz poprzez zniszczenie, mój drogi? Znamiona, znaki, wystające kości lub może blizny? Żadna z tych rzeczy nie szpeci, a dodaje uroku. Uroku w innym znaczeniu, rzecz jasna. W każdym razie nie masz się czego wstydzić.
Przesunął dłonią po ramieniu chłopaka, nieco zsuwając zeń materiał. O przyjemnych i nieprzyjemnych widokach nikt nie musiał nawet wspominać. Dla tego osobnika miłym widokiem jest rozciachane ciało lub śmierć, dla innych natomiast rzeczy wręcz przeciwne. Zawsze uwielbiał wszelkiego rodzaju naznaczenia na ciele. Nie ma co się wstydzić, przecież sam miał ich wiele. Spojrzenie sługi wprawiało kocura niemal w zachwyt. Było takie niewinne, takie bojaźliwe. Zamierzał oswoić Xarenta i przyzwyczaić go do swoich dewiacji i upodobań. Proces ten może być powolny i trudny, ale na pewno efekt końcowy będzie ciekawy. Yunosuke zabrał od niego ręce, sam stał dalej przed nim. Czekał aż Xar wykona swój rozkaz. Tutaj, tuż przed swoim panem.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Wto Sty 08, 2013 7:17 pm

Niestety jednak dla sługi, on nie wiedział o swoim Panie jeszcze tak wiele... Nie rozumiał tak wielu chęci czy gestów jego arystokratycznego władcy, nie rozumiał jeszcze tak wielu rzeczy... Był niczym dziecko wobec tego wampira, dziecko, które już od najmłodszych lat egzystencji musi się uczyć wszystkiego wprost błyskawicznie, by sprostać zadaniom jakie przed nim są stawiane. Czy żałuje? Nie... Niezależnie od tego jak bardzo potworny będzie jego Pan, nie odejdzie od niego, on wyciągną go z otchłani koszmaru... I nie odejdzie od niego, dopóki nie zostanie do tego zmuszony, a raczej wątpliwe by stało się to szybko, prawda?
Słysząc wprost szczerą do bólu wypowiedź jego Pana westchną bezradnie, opuszczając głowę ku ziemi z wyrazem bezradności i beznadziei. Naprawdę wie o tym że nie ma wyboru... Doskonale to wie, lecz zawsze zostaje błaha nadzieja że "tym razem"... Niestety, "tym razem" będzie tak samo jak za każdym innym. Musi wykonać rozkaz...
- Wiem, Panie Yunosuke...
Odpowiedział po chwili, unosząc wzrok do góry akurat by ująć moment jak bladoskóry panicz zbliża się do niego. Um... Nie do końca wiedział, czego się spodziewać, i właśnie ta niepewność była dobijająca. Jego serce mocniej i szybciej zabiło przez te niepewności kołatające jego serce, acz właściciel tego (jeszcze) żywego organu nie ukazał ani odrobiny strachu czy nie pewności. Stał twardo, wyrazem twarzy i postawą ukazując swoje poddanie Panu, jedynie oczy... Oczy których emocji nie zakryjesz sztuczkami... One ukazywały burzę w duszy chłopaka. Burzę niepewności i strachu. Gdy ujrzał kierujące się ku niemu dłonie, a potem tak samo poczuł jak i zauważył odpinane guziki, zrozumiał już dobitnie że co nie zrobi... I tak będzie musiał wykonać rozkaz. Ta świadomość nieco uspokoiła go, tak jak i słowa czerwonowłosego chłopaka. Żadne nie szpeci...
- Blizny...
Zaczął niepewnym tonem, czując zaś chłodną skórę dotykającą jego skóry powstrzymał wszelakie dreszcze, choć... Nie mógł rzec że ten akurat nie był przyjemny, wprost przeciwnie. Delikatność skóry jego Pana była tak miła, dotyk jego dłoni tak... Kojący... Gdy Panicz zabrał dłonie, oczekując na to co miał Xarent zrobić, ten... Zrobił to, owszem. Jednocześnie, powoli zdejmując kamizelkę wraz z koszulą mówił, jakoby na wpoły szeptem słysząc jak głośno mówił... Czy z takiej odległości potrzebował silniejszego głosu? Nie... Nie było potrzeby.
- Mój ojciec, Panie... Uważał że blizny dodają mężczyźnie wyrazu męstwa... Uznawał że ja ukazuje je za mało i musi to "naprawić"... I zrobił to, a ja musiałem kolekcjonować te blizny na duszy i ciele, jedna po drugiej...
Już w połowie wypowiedzi górne odzienie sługi spoczęło przewieszone przez lewe przedramię takowego, trzymane w pobliżu ciała, acz nie zasłaniające ani odrobiny... Nie wiedział czy może od tak ubranie sługi położyć na podłodze. Hah, pewno że nie mógł, przecież już sam fakt że tu stąpa to skalanie tej podłogi! Wyprostowany, oddychając spokojnie acz z czerwonymi od wstydu policzkami wpatrywał się w czubki butów Pana... Nie potrafił unieść wzroku, czuł się taki... Obnażony, nawet jeśli zdjął tylko koszulę. Plecy wyglądały zapewne najgorzej... Dawno już nie spoglądał na swoje blizny i szczerze... Wolałby już ich nigdy nie widzieć.
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Wto Sty 08, 2013 8:43 pm

A więc blizny. No tak, cóż mogłoby szpecić bardziej niż szramy na ciele. Ponad to każda z nich przypominała o bólu, który towarzyszył jej powstawaniu. I to właśnie Yunosuke w nich lubił. Chciał pamiętać o przeszłości, o tym jaki był nędzny i niepotrzebny. Teraz może porównać swoje dawne życie do obecnego i ze spokojem stwierdzić, że obecne czasy są o wiele lepsze. Kiwnął głową z uznaniem dla historii chłopaka. Okrył jego ciało chłodnym spojrzeniem i spojrzał na trzymane przez niego ubrania. Przecież nie będzie tak z nimi stał. Odebrał je z rąk swego sługi i starannie położył na fotelu. Przecież nie będą się gniotły na podłodze. Raz jeszcze obrzucił wzrokiem jego ciało. Następnie podszedł znacznie bliżej, powoli obszedł Xarenta do okoła, przyglądając się każdej bliźnie z uwagą. Przyłożył palce do jego karku i powoli zjechał nimi w dół. Badał ksztalt każdej bruzdy, która napotkała opuszki jego palców. Dyskretnie także obserwował jego reakcje. Wydawały się takie słodkie i niewinne.
Twój ojciec był głupcem.
Stanął na ponów przed nim. Nic go nie obchodziło, że mógł właśnie kogoś obrazić, w końcu to nie jego sprawa. Bez słowa dotknął torsu swojego pupilka i przejechał dłonią po jego skórze. Objął go w tak zwanej talii i przyciągnął ku sobie jedną ręką. Drugą ręką zaś pogładził jego szyję i bark. Po chwili spoczęła tam gdzie jej poprzedniczka. Innymi słowy po prostu obejmował go w pasie. Rubinowe ślepia błyszczały tajemniczo w półmroku i przyglądały się badawczo. Yunosuke odchylił lekko głowę, tym samym zaraz spod kołnierza wyłoniła się wyraźna blizna na szyi, jedna z dwóch.
Widzisz? Nawet ktoś taki jak ja ma za sobą tego typu przeżycia.
Ktoś taki jak on, hm? Osobiście nie uważał się za nikogo ważnego, ale w oczach Xara najwyraźniej miał całkiem spore uznanie i raczej nie planował go podważać. Niech będzie jak jest. Jego uśmiech stał się delikatniejszy, możliwe iż nawet bardziej szczery. Wpatrywał się ze spokojem w twarz swemu słudze. Patrzył na czerwone policzki i jego mimikę, napawając się ich widokiem przed dłuższą chwilę. To takie urzekające.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Wto Sty 08, 2013 9:34 pm

Szramy na umyśle i duszy... One bardziej szpecą, choć nie widać ich na pierwszy rzut oka, to jednak one najbardziej niszczą... Gdyż niszczą charakter, psychikę, wypaczają myśli, a to w umyśle i naszym rozumie zaczątek ma wszelakie działanie, złe czy dobre. Panicz Yunosuke miał z czym porównać... A Xarent, czy czuł że teraz jest lepiej niż wtedy, z czasów gdy te właśnie blizny zdobył? W tej chwili, nie miał na ten temat najmniejszego pojęcia, gdyż jego zapoznanie się ze światem arystokracji i światem jego Pana było jeszcze za małe, by porównać to z przeszłością... Teoretycznie jest lepiej, praktycznie... Nie ma na ten temat jeszcze swojego zdania, nie zdążył go jeszcze określić.
Nie zauważył kiwnięcia głową, głównie przez fakt tego iż jego własna była ciągle opuszczona na ziemię i czubki butów, nadal oblicze jego pełne było wstydu za to, jak wygląda... Za to, kim jest. I choć wstyd na jego twarzy był widoczny, w jego oczach również, tak starał się... Starał się nie wyglądać aż tak żałośnie, jak mu się wydaje że wygląda w oczach Pana. Uniósł spojrzenie dopiero gdy Panicz odebrał od niego ubranie. Hm? Przyglądał się z zainteresowaniem temu, jak Yuno dba o staranne ułożenie stroju jego sługi. Hm... Pewnie to przez fakt że chce po prostu by jego sługa wyglądał tak, jak należy, prawda? Tak, tak sobie to tłumacz, a czy faktycznie to miał na myśli... To zostanie tylko i wyłącznie w jego czerwonowłosej głowie. Gdy jednak znów jego ciało zostało zaszczycone krwisto-czerwonym spojrzeniem, tym razem wzrok nie opadł na podłoże, chłopak wpatrywał się w swego Pana, oczekując dalszych poleceń czy... Czynności.
To, co początkowo robił Yuno przypominało nieco podchody łowcy ze zwierzyną, osaczanie jej, okrążanie... Do momentu aż znów poczuł ten niezwykły, chłodny dotyk na swojej ciepłej skórze. To było tak niezwykłe uczucie... Każda milimetr przesunięcia po jego skórze powodował niezwykle przyjemne dreszcze chłodu biegnące wzdłuż kręgosłupa i rozchodzące się po całym ciele. Xarent nie mógł powstrzymać delikatnego, rozmarzonego uśmiechu i lekkiego zmrużenia oczy, lecz by jakoś rozładować to wszystko, uniósł dłoń którą wplótł w swoje włosy, zaciągając je nieco w tył i oddychając głębiej... Choć nadal rumieńce z polików nie znikały, tak troszkę osłabły. Opuścił szybko dłoń po tym geście, słysząc zaś słowa wampira miał ochotę parsknąć śmiechem, ale jedyne co zrobił, to nieco poszerzył uśmiech.
- Wiem o tym, Panie... Lecz nie my wybieramy rodzinę...
Jego wzrok od razu spoczął na Paniczu gdy tylko staną przed nim, nie był aż tak zawstydzony jak wcześniej, można powiedzieć... Przyzwyczaił się już, może dosyć prędko, no ale...
Dobra, chyba jednak trochę za szybko przyswoił sobie to, co się działo. To, co zrobił Yuno od razu wytrąciło go z pozornej równowagi, znów powodując że jego twarz zalała się rumieńcami od takiej bliskości... Która była zarazem tak miła... Nie oporował przy przyciąganiu, chłodne ramiona wokół jego talii były zaiste niezwykłym uczuciem... Na równi wstydliwym i które Xarent odrzucał, jak i przyjemnym którego pożądał... Ech, jak to szło? Emocjonalna ambiwalencja? Prawdopodobnie, ale nie aż tak silna. Jego ciało dziwnie się rozgrzało od dotyku chłopaka, prawdopodobnie to przez dużą różnicę temperatur i ciało chce szybko odzyskać temperaturę którą "wysysa" zimno wampira, a żeby nie popaść w hipotermię, rozgrzewa się ponad normalne wartości. Pewnie by miał ochotę zdjąć koszulę... Gdyby nie fakt że pozbył się jej wcześniej, za poleceniem Pana. Te oczy... Xarent nie mógł od nich oderwać wzroku. Zafascynowanego wzroku pokornego sługi... Do momentu usłyszenia słów arystokraty, gdy wtedy spojrzał na moment ku miejscu, które on odsłonił. Blizna... Również.
- Każdy z nas ma przeżycia, i ślady zawsze pozostaną. Jedne wyraźne, jak nasze, Mój Panie... Inne mniej widoczne, rysy w duszy i umyśle... Sądzę jednak że jesteśmy osobami których przeżycia są zarówno widoczne na skórze, jak i na naszych duszach, jeśli mogę sobie pozwolić na takie słowa, Paniczu Yunosuke...
Wszystko to mówił wprost szeptem, w dziwny sposób brzmiącym... Inaczej, jakoby... Czule, ciepło... Sam nie wiedział czemu tak to mówił, jego zafascynowane tym światem i emocjami oczy zatopiły się w rubinie tęczówek jego Pana... Znów lekko zmrużył oczy, uśmiechając się z lekkim wyrazem rozmarzenia na twarzy. Tak... Było mu... Nadzwyczaj przyjemnie, nigdy nie sądził, że coś takiego go spotka... Ta jedna chwila... Wynagradza całe jego życie porażek i bólu...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Wto Sty 08, 2013 10:29 pm

Nawet jeśli ciało jego było martwe i chłodne to nie wstrzymywało go od odczuwania ludzkich bodźców. Cieplo bijące od jego sługi było zbyt silne, aby je zignorować. Nie ukrywając, całkiem satysfakcjonujące. Mogloby się zdawać, iż myśli rudawego są skupione na obecnej sytuacji, lecz to były tylko pozory. W rzeczywistości myślał o chłopaku, którego właśnie obejmował. O jego przeszłości, o tym jak musi się teraz czuć i o tym jak postrzega swojego panicza. Czyżby był zbyt kapryśny? Może zbyt wymądrzały lub coś podobnego? Nie wiadomo i póki nie spyta się wprost nie będzie wiedział, a szczerze mówiąc nie chciał teraz rozmawiać o takich sprawach. Będą mieli jeszcze wiele okazji do pogawędek, więc dużo się jeszcze wyjaśni. Zamknął oczy, wsłuchując się w głos Xarenta. Ten kojący, cichy i z lekka niepewny głos, tak inny od tych, które słyszał w przeszłości. Tak po prawdze to nigdy nie wyobrażał sobie tak miłego życia jakie ma teraz. Może i pomysł matki, żeby go porzucić był najlepszym na co jej przyszło w życiu wpaść. Co prawda gdyby nie dzieciństwo to z pewnością nie byłby tym kim jest teraz. W takim razie kim by był? To pytanie może mieć nieskończenie wiele odpowiedzi i niekoniecznie wszystkie są istotne. Ale nie ważne, liczyła się teraz ta chwila. Chwila w której w błogostanie obejmowal osobę. Zapewne najbliższą osobę z tych, które kiedykolwiek poznał.
Masz całkowitą rację.
Otworzył oczy i momentalnie zbadał wyraz jego twarzy. Najwidoczniej nie było mu tak źle, co uradowało zimne serce Yunosuke. Miła odmiana jak na tak długi czas kompletnej ignorancji.
Pozwól, iż przystąpię do tego do czego zmierzałem od początku. Doskonale zdajesz sobie sprawę z mej rasy i jej funkcjonowania, to wiadome. Faktem jest także, że należysz do mnie i tylko do mnie. Mogę zrobić z tobą co chcę. Ah... Jestem głodny. Sądzę, iż wiesz co mam na myśli. Zamierzam cię wykorzystać, więc pozwolisz...
Przysunął go bliżej siebie, przyciskając palce do jego skóry. Ustami musnął jego skroń, wyjątkowo delikatnie. Niby rzecz zupełnie zbędna, a jednak potrafiąca wywołać wiele emocji. Zależało mu na rozpaleniu odczuć posiadacza tych pięknych, brązowych oczu, które w tej chwili wyglądały jak czarne spodeczki. Powód był nieznany nawet jemu samemu. Może kolejny kaprys, kto wie.Pochylił głowę i ucałował jego szyję. I kolejny raz. I znowu.
Może zaboleć, nawet bardzo. Prawdopodobnie pierwszy raz będziesz to odczuwał, choć nie jestem pewien. Nie wstrzymuj odruchów. Obejmij mnie, jeśli poczujesz taką potrzebę.
Głos jego był spokojny, a zarazem ciepły. Jego oddech, który teraz okalał skórę chłopaka również był ciepły, o dziwo. Wysunął język i przejechał nim wzdłuż jego szyi. Błądził ustami po jego skórze jeszcze chwilę zanim znalazł odpowiednie miejsce. Było to miejsce bezpiecznie, w żaden sposób nie zagrażające jemu słudze. Przyłożył do niego kły i wgryzł się powoli w jego szyję, wybitnie ostrożnie jak na siebie. Krew natychmiastowo zaczęła się sączyć, a Yunosuke zachłannie ją spijał. Szkarłatna struga spływała z kącików jego ust i po ciele jasnowłosego. Przygarnął go do siebie mocniej. Po dłuższej chwili oderwał od niego kły i przykrył ranę dłonią, aby wstrzymać niepotrzebne krwawienie. I tak powinno niedługo ustać. Jego oczy błysnęły, kiedy oblizywał wargi.
Powiedz... Nie chciałbyś stać się taki jak ja?
Nie odsuwał się od niego ani trochę, tkwił wciąż w tej samej pozycji, gotowy do ponownego zatopienia w nim swoich wampirzych zębów.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Sro Sty 09, 2013 5:24 pm

Nikt nie twierdził iż wampirze ciało nie pozwalało Paniczowi odczuwać typowo ludzkich bodźców, takich jak ciepło i chłód, poczucie delikatności lub chropowatości pod skórą palców lub innych miejsc, zapach, dreszcze, a także wiele, innych, mniej lub bardziej skomplikowanych odczuć, choć oczywiście, nie które są słabsze... Tudzież silniejsze niż w wypadku ciała ludzkiego. Kiedy jednak jego Pan był w świecie swych przemyśleń, Xarent i jego myśli koncentrowały się na chwili obecnej i na tym, co dzieje się teraz, czym jest obdarowywany przez los... Panem, Paniczem... Yunosuke. Nigdy by się nie spodziewał, że arystokrata może być... Taki dla swego sługi... Słyszał plotki, legendy, opowiastki o tym jak bardzo są okrutni dla swych sług, zaspokajają na nich swe nieczyste żądze i pragnienia, ale... Jeśli panicz będzie chciał zaspokoić któreś swe pragnienie kosztem Xarenta, ten nie zawaha się nawet przez moment. Niezależnie od tego czy będzie to krew, ciało czy dusza... Czy to jest właśnie to, o czym mówią słudzy arystokratów? To poczucie obowiązku i poświęcenia się swej pracy i swemu Panu, dające tak niesamowitą satysfakcję i uczucie, że jesteś komuś potrzebny? Tak... To chyba to, to własnie to... I musiał przyznać, że to uczucie jest niesamowite, a jeszcze to, co dostaje od rudowłosego chłopaka... Wszystko to sprawia że gdyby nie fakt iż musi jeść i pić, mógłby żyć tylko i wyłącznie z tych emocji i uczuć. Były tak sycące, pełne... Takie... Niesamowite...
Rumieńce skóry powoli odpuszczały, chociaż rozmarzony wyraz twarzy i lekko zmrużone powieki, oraz ten wyraz szczęścia i radości w oczach sługi pozostał, nie zgaszony, pełny, taki... Miły? Możliwe. Nawet uważne spojrzenie jego Pana nie zmazało mu tego wyrazu z twarzy, a jego słowa tylko nieco go usilniły. Takie nieznaczne gesty, drobne pochwały i od razu człowiek czuje się, jakoby szybował po nieboskłonie... Aż serce chętniej bije.
Został jednak wyrwany z tego błogostanu przez kolejne słowa jego Pana. Skupił wyraz twarzy, ukazując że słucha wyraźnie, a sam wpatrywał się w rubinowe oczy tak długo, jak tylko nie zniknęły mu one z widoku. A zatem wszystko to było tylko przygotowaniem do spicia krwi? Cóż... Jeśli ma to być tak miłe za każdym razem, chętnie to powtórzy, choć jeszcze wszystko przed nim, nigdy nie został gryziony. Nie oponował gdy został przyciągnięty, ale ta bliskość... Nie, nie była wstydliwa, tylko taka... Taka... Nieznana Xarentowi, a zarazem, nader przyjemna. Przez całe jego ciało przeszedł solidny, przyjemny i chłodny dreszcz gdy tylko poczuł chłodne, wilgotne wargi na swojej skórze. Niby taka delikatna pieszczota, ledwie wyczuwalna, ale przez kogoś kto już miał tak rozgrzane emocje, zadziałało jak włożenie rozgrzanego żelaza do lodowatej wody... A zarazem było tak przyjemne... I jeszcze raz, i kolejny... Z każdym pocałunkiem na szyi wszystko robiło się lżejsze, przyjemniejsze, jakoby oddalał się co raz bardziej od rzeczywistości, odpływał w świat przyjemności, żeglował ku nieznanym sobie lądom... A głos Pana był jego przewodnikiem w tej podróży. Wysłuchał zaleceń, skóra owiewana ciepłym oddechem sama z siebie leciutko drżała, żyły stały się jakoby bardziej wyraziste, a chłopakowi doznało się "gęsiej skórki". Gdy Pan umilkł, chłopak sprostował pewną sprawę.
- Pierwszy raz będę to odczuwał, Panie...
Szepną na granicy słyszalności, głosem przeszytym ciepłem i... Czymś co nie rozumiał, czego nie potrafił rozszyfrować, a przez co jego słowa brzmiały miękko i trafiały wprost do duszy... Nie potrafił zrozumieć... Może kiedyś zrozumie. Kolejny, potężnie przyjemny dreszcz wstrząsną jego ciałem, gdy wyczuł sunący po szyi, wilgotny język. To było tak... Niezrozumiałe, a zarazem tak przyjemne... Z tego wszystkiego znów lice białowłosego zajaśniały czerwienią, i w takiej fazie pozostały. Oddech lekko przyśpieszył, puls również, sam nie pojmował dokładnie czemu tak było, ale nie potrafił tego wstrzymać... Wydechy zrobiły się ciepłe, choć tego akurat nie można było poczuć do momentu gdyby nie podstawiło się pod to skóry, a sługa na swego Pana "nie dyszał", można powiedzieć.
Wraz z uczuciem czegoś ostrego przy skórze pojawiła się niepewność, nawet... Strach, strach przed nieznanym. Im mocniej kły wciskały się w skórę, sięgając ku krwistym tętnicom z wyraźnym bólem który Xarent odczuwał, ten strach i niepewność się nasilały. Sługa jednak był twardy, nie dał po sobie, po swoim ciele i swoich reakcjach poznać, że to boli, choć bolało, i to bardzo. Gdy w jednym pewnym momencie ustało dalsze penetrowanie ciała, a na jego miejscu pojawiło się, początkowo słabe, acz z każdą chwilą ustawicznie rosnące osłabienie, chłopak już rozumiał, jak to działa i co będzie odczuwać za każdym razem. Cóż... Teraz chociaż wie. W pewnej chwili uczuł jednak że osłabienie się nasila, a nie chciał upaść na ziemię i być zbierany przez panicza, więc objął go w talii, opierając o niego pewną część ciężaru swego ciała. Nie za dużo, miał jeszcze tyle godności i sił, by nie "leżeć" na swoim Panie, choć oparł czoło o jego bark, starając się oddychać głęboko i spokojnie, nie dając się ponieść emocjom czy słabostkom organizmu. Umysł zawsze pokona ciało... Uczucie powoli odpływającej krwi i fakt, że jej odrobiny skapywały i płynęły po jego nagim torsie dodawały temu wszystkiemu dziwnego wyrazu... Nie potrafił go określić, ale było to coś... Nadzwyczajnego...
Chwila trwała długo, ale w końcu człowiek uczuł, że to koniec, przynajmniej chwilowo. Kły opuszczały jego ciało, co spowodowało kolejną porcję bólu jaką zdusił w sobie. Dziwne było to mrowienie, gdy przez rany opuszczała go krew, znał je już od dawna, ale teraz... Teraz było nieco inne. Gdy jednak ciszę, przerywaną tylko jego oddechem i gestami Pana przerwał jego głos, pytający o to, czy chciałby być kimś takim, jak on... Sługa milczał, nie wiedząc co odpowiedzieć. Taki jak on? Wampir, łowca życia, wiecznie żywy póki ma dostęp do ofiar? Kryjący się od słońca, kroczący mrokiem?
- Panie, rzekłeś że należę do ciebie... I jeśli uznasz że lepiej będę ci służył, będąc takim jak ty, zgodzę się... Jeśli uznasz mnie za przydatniejszego jako człowieka, zostanę człowiekiem. Ja sam... Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, choć chciałbym umieć zadecydować... Znam o was tylko mity, legendy, plotki i opowieści, większość z nich ukazuje was jako potwory... Lecz nie boję się stać potworem, a jako człowiek nie mam już nic do stracenia, ni również do czego wrócić... Więc jeśli zadecydujesz uczynić mnie takim jak ty, Paniczu, przyjmę to jak błogosławieństwo... Nie rzeknę iż nie chcę być człowiekiem, ale też nie powiem że chcę nim być...
Dosyć niezdecydowana i wymijająca odpowiedź, lecz jej kontekst można było rozszyfrować łatwo. Chętniej niż człowiekiem będzie wampirem, o ile jako człowiek nie będzie przydatniejszy Paniczowi Yunosuke. Tylko to jedno może sprawić, iż chciałby być dalej człowiekiem... Bo jako człowiek nie ma już nic do stracenia, nie ma gdzie wracać, nie ma czym innym żyć ani dla kogo innego żyć, niż dla swego Pana.
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Sro Sty 09, 2013 6:15 pm

Jego palce zaciskały się na świeżej ranie, aby nie przepuścić żadnej kropli. Utrata choćby odrobiny tak cennej krwi byłaby naprawdę niekorzystna. To co płynęło w żyłach sługi oczywiście również w pełni należało do kocura i w każdej chwili mógł odebrać całość, ale po co to robić, jeśli można zachować zabawkę na dłużej? Krew Xarenta była słodka, ale nie przesadnie, miała ten charakterystyczny smak, którego nie da się do niczego porównać, a zarazem bardzo silny aromat. Krew osoby pokrzywdzonej, jakoby niewinnej i czystej. Nie zbrukana żadną trucizną, należność młodego osobnika, który jest właśnie w kwiecie wieku. To właśnie pozornie młody Yunosuke uwielbiał i za to był gotów dać wiele. Kolejny raz przekonał się o trafności swojego wyboru. Zawsze miał dobrą intuicję, ale nie spodziewał się, że aż tak. Planował uczynić z niego swego ulubionego sługę na wieki, na wieczność, która przyszło mu przeżyć. I nawet jeśli oboje się zmienią nie do poznania, a słowa pójdą w zapomnienie tak samo jak uczucia, które tak często im towarzyszą w chwili obecnej - i tak będą musieli być razem, związani nieprzerywalną umową między sługą a jego panem.
Wyczulone zmysły wampira starały się wyłapać każdy najdrobniejszy gest, reakcję ciała jak i umysłu. Satysfakcjonowało go, że może wprawić kogoś w zakłopotanie, sprawić, aby czyjaś twarz zalała się rumieńcem lub rozpędzić bicie serca do wysokich obrotów. Doskonale zdawał sobie sprawę jak silny ból odczuwać musi jego ofiara. Czuł go we śnie, czasem na jawie. Prześladował go, choć fizycznie to zawsze on był tym, który ów ból zadawał. Tym samym domyślał się jak bardzo Xarent musi skupiać się na zgrywaniu twardego i niewzruszonego. Daremnie. Gdyby chciał mógłby krzyczeć, płakać lub skowyć. Cokolwiek by nie zrobił jego pan by go wnet uspokoił. On jednak czuł się słabo, co dał po sobie poznać objęciem czerwonowłosego. Bardzo dobrze, czyli jednak posłuchał rady. Pierwszy raz zawsze jest trudny, bez względu na to czego dotyczy, a teraz właśnie tu panicz był świadkiem pięknego popisu męstwa, choć zapewne nieświadomego. Tak, właśnie to nazywało się rozrywką. Wysłuchał jego słów w spokoju, przyswając każde z osobna. A więc nie chciał udzielić konkretnej odpowiedzi? Dobrze, jednak przedstawienie musi trwac.
Rozumiem cię, mój drogi. Wolałbym jednak poznać twoje czyste pragnienie niźli domyślać się samemu, lecz nie będę kwestionował formy wypowiedzi. Gdybyś wyraził otwarcie chęć stania się tym samym, zrobiłbym to bez chwili namysłu. Teraz muszę się zastanowić, tudzież przetrzymać cię jeszcze jakich czas. Nie martw się, twój czas jeszcze nadejdzie.
Z tymi słowami oderwał się od niego i zakrwawionymi palcami począł rozpinać guziki własnej koszuli. Krew nie ciekła już tak dżdżyście, ale trzeba było coś na to zaradzić. Po krótkiej chwili koszula skończyła w rękach jej właściciela. Złapał za rękaw i silnym pociągnięciem oderwał go, reszta materiału skończyła zaś pod ich stopami. Rozdarł go na pół, pozostawiając jedynie białe pasmo. Bez słowa przyłożył materiał do rany i oplótł wokół szyi chłopaka, tym samym robiąc prowizoryczny opatrunek. Nie szkoda mu było ubrania, kiedy w szafie znajdują się dziesiątki podobnych.
Uśmiechnął się do Xara łagodnie i spojrzał mu w oczy, ale ten moment nie trwał długo. Już po chwili złapał jasnowłosego za ramiona, pochylając się lekko. Przyłożył język do jeszcze świeżego śladu, który pozostawiła spływająca krew i począł go starannie zlizywać. Schodził powoli coraz niżej, nie marnując niczego. Sunął językiem od jego szyi przez obojczyki, pierś i brzuch aż po jego dół. Na końcu ucałował jego podbrzusze i podniósł się. Nadgarstkiem otarł twarz, rozmazując szkarłat na swoich wargach i po części policzku. Nie przejmował się tym i raczej zbytnio nie miał zamiaru. Znów zbliżył się do sługi, objął go ramionami i przycisnął do siebie w ciepłym uścisku.
Dobrze się spisałeś.
Słowa słodkie niczym miód popłynęły z ust rudawego wprost do ucha ich adresata, wypowiedziane spokojnym i przyjemnym głosem. Drobna rzecz, ale wiele znaczyła. W końcu pochwała zawsze była tym czego oczekiwało się po wykonanym zadaniu, a on nie zamierzał tego lekceważyć. Przylgnął do Xarenta, stykając ze sobą ich nagie torsy. Nie miał zamiaru puścić, a przynajmniej nie w tej chwili. Ciekaw był reakcji, jak i skrywł drobną nadzieję na jakiś ruch ze strony pupilka, choć domyślał się, że raczej nie ma na co liczyć. Był zbyt oddany, aby próbować zrobić coś bez słowa pana. Trochę szkoda. Kto wie, może jednak się mylił.


Ostatnio zmieniony przez Yunosuke dnia Sro Sty 09, 2013 8:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Sro Sty 09, 2013 7:24 pm

Hm, z pewnością gdyby w taki sposób została określona jego krew i usłyszałby to, na pewno byłby... Nie tyle co zdziwiony, co nawet troszkę zawstydzony tymi wszystkimi superlatywami. Naprawdę jego krew może być aż tak dobra? Nie sądził iż wampiry odczuwają smak posoki taką paletą barw i odcieni, potrafiąc nie mal samym tym zmysłem rozpoznać wiele informacji o "źródle". Jak dużo jego Pan dowiedział się o nim? Nie miał pojęcia. Czy to co wyczytał spodobało się mu? Tym bardziej nie miał pojęcia, ba, w ogóle nie wiedział iż coś takiego można odczytać tylko i wyłącznie analizując posmak krwi. Ach, naiwności ludzka i niewiedzo człowiecza, tak wiele nie wiesz, tak wiele od ciebie umyka a nawet nie potrafisz tego ujrzyć. Jego Pan miał intuicję zarówno w doborze źródła krwi, jak i doborze sługi... Xarent okazuje się nader wiernym osobnikiem, gotowym spełnić nie mal każdy rozkaz i każde zamierzenie jakie tylko zostanie na przeciw niego rzucone, traktując je nie mal jak wyzwania z którymi mierzy się z ogromną przyjemnością i z satysfakcją, niezależnie od wygranej czy przegranej. To jest prawdziwe życie sługi... Odczuwać radość z tego, że ktoś cię potrzebuje, nawet jeśli jest to tylko na drobną chwilę, w nagrodę otrzymując tak niewielkie, acz znaczące dary jak gesty, słowa... Uczucia.
Być może i daremnie starał się być niewzruszonym, twardym i odpornym na ból jak skała klifu, lecz posiadał w sobie coś, co zwie się godnością... Ludzką godnością, chciał po prostu pokazać iż nawet jako człowiek, potrafi wytrzymać wiele... Być może przez to chciał ukazać że jako wampir byłby jeszcze lepszy? Jeszcze przydatniejszy, zaradniejszy, zdolniejszy? Ciężko powiedzieć, mimo to jednak, godność musiał schować w buty ze względu na słabnący organizm. Jedyne co mógł zrobić, to objąć Pana i nie, nie czuł wstrętu, bynajmniej... Chodziło raczej o jego samego, nie chciał okazywać się słabym, chociaż zmęczenie z powodu utraty krwi osłabiło by nawet najwytrwalszych i wielu innych na jego miejscu leżałoby pewnie na deskach. Mimo to, poczuł ukłucie spełnienia, wiedząc że wytrzymał to wszystko...
Które równie szybko znikło, po tym jak musiał odpowiedzieć na pytanie, zastąpione przez wstyd za samego siebie, ale... Nie potrafił, po prostu nie potrafił odpowiedzieć twierdząco "tak, chcę być wampirem"... Jeszcze nie, za wcześnie, dużo za wcześnie. Niech jego serce zabije kolejne setki razy, tłocząc tą krew, którą jego Pan uwielbia... Zatrzyma się innym razem, to jest pewne, ta data została jedynie nieznacznie odsunięta. Uważnie wysłuchał słów swego Pana, gdy jednak go słuchał, uczuł że... Zawiódł w jakiś sposób go. Nie podobało mu się to... Bardzo, w sensie, Xarentowi.
- Przepraszam, Panie... Nie potrafię dziś odpowiedzieć twierdząco lub przecząco, zbyt mało wiem, zbyt mało się nauczyłem... Zbyt krótko jestem jeszcze twoim sługą.
Odpowiedział pełnym pokory głosem, obserwując z pewną dozą zaciekawienia jego działania. Może i dla niego nie był to znaczący gest, tak jednak dla uniżonego sługi, darcie własnego odzienia by zadbać o zdrowie i stan takowego było... Dowodem. Dowodem na to, że zależy mu na nim... I jest to miła świadomość, bardzo miła.
Tak bardzo skupił się na wszystkim co się działo oraz poczynaniach Pana, iż w praktyce zapomniał o bólu powodowanym przez upływ krwi, dopiero przypomniał on o sobie gdy czerwonowłosy Panicz oplótł szyję prowizorycznym opatrunkiem, gdy jej ciepło zaczęło rozszerzać się okrężnie w jednym punkcie... Taka dziwna sprzeczność, wciąż czuł zimno władcy swego życia, czuł jak i jego ciało mocno opadło z ciepła, a zarazem w jednym punkcie, oraz mniej wyraźnie w niewielkich pasmach czuł ciepło krwi na swojej skórze. I weź tu się skup na czymś, będąc tak, hm... Rozrywanym różnymi emocjami i myślami.
No dobrze, teraz jednak bezapelacyjnie skupił się na działaniu krwiołaknącego chłopaka. Początkowo nie rozumiał znaczenia chwytu i chwilę obawiał się czy to nie wstęp do jakiegoś ataku, lecz miast tego, stało się coś o wiele, oj, o wiele lepszego i przyjemniejszego. Język, sunący po jego skórze i starannie pozbawiający jego nagie ciało wszelakich skaz jakimi były ciągnące się pasma krwi, co było o tyle niezwykłe, co potwornie przyjemne, a może nawet więcej niż tylko przyjemne... Wprost... Rozkoszne... Im niżej sunął wilgotnym narządem po jego ciele, tym dreszcze przyjemności robiły się co raz silniejsze i Xarent powoli tracił kontrolę nad swoim ciałem, oczywiście najbardziej ten fakt uwidocznił się w dolnych partiach brzucha, tam było to najsilniejsze i już tylko silna wola trzymała na wodzy narządy sługi. Po części dziękował za to że Yunosuke już skończył... Po części zaś pragną jeszcze więcej, a nawet i o wiele więcej, ech, rozdarty emocjonalnie jak cholera... Ujrzawszy twarz, której wargi i nieco również policzek były zabrudzone jego krwią, znów na jego licu wykwitł rumieniec, który stał się wyraźniejszy po tym jak został objęty ramionami i ciepło uściśnięty z pochwałą od której wprost serce rosło. Ach... Jak przyjemnie, taka drobna rzecz, a jednak znacząca tak wiele. Gdy ich nagie torsy zetknęły się razem, przeszedł go długi, potwornie przyjemny dreszcz, przez którego nie mógł już dalej utrzymywać się na wodzy... Niestety. Uśmiechną się wyraźnie, a w jego brązowych tęczówkach i czarnych źrenicach błysnęła nutka cwaniactwa.
- Dziękuję, ale moja praca jeszcze nie skończona, Panie... Arystokrata nie może wszak mieć zabrudzonej twarzy czyjąś krwią, prawda?
Spytał, obejmując swoimi dłońmi na powrót Panicza Yunosuke, po czym zbliżył swoje usta do niego i przeciągną językiem od zabrudzonego policzka do kącika warg, powodując gorsze rozmazanie krwi niż wcześniej, co tylko spowodowało szerszy uśmiech u sługi.
- Ojej... Przepraszam, muszę być...Dokładniejszy...
Ostatnie słowo wyszeptał z nutą, której sam nie pojmował, a którą rozszyfrować dało się łatwo, choćby poprzez fakt ciepłego oddechu i specyficznego spojrzenia. Pragnienie... Pożądanie... Żądza... Przesuną językiem po wargach wampira, by następnie delikatnie uchwycić dolną takową w swoje zęby i lekko pociągnąć, by potem wpić się pocałunkiem w obie, pokrwawione wargi. I choć sam nie odczuwał smaku krwi taką paletą barw, tak smakując ją z warg swego księcia, władcy, króla i Pana zapewne nawet trucizna byłaby nektarem Bogów... Wiedział że postępował odważnie, lecz był całkowicie gotowy ponieść konsekwencje tych czynów. Prawa dłoń przesunęła się w czasie tych czynów powolnym sunięciem opuszków palców po skórze ku górze, zatrzymując się na przestrzeni między barkami, pod czas gdy lewa zsunęła się nieco, ledwie parę centymetrów... Ale wystarczająco daleko, by wiedzieć, gdzie potem zmierza. A pocałunek? Xarent nie był zachłanny, całował bardziej z pewną nieśmiałością i delikatnością, jakoby chciał wyczuć, czy jego Pan tego chce... A chce?
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Sro Sty 09, 2013 10:11 pm

To zafascynowanie w spojrzeniu jak i zachowaniu sługi było piękne. Idealne. Cudowny widok dla wiecznie samotnego Yunosuke. Po tylu latach był zdolny znaleźć sobie sługę doskonałego i kompana na wieczność. Być może zarazem dobrego przyjaciela albo coś więcej. Swoją drogą ponoć szlachetne wampiry nie powinny związywać się ze zwykłymi ludźmi lub tymi przemienionymi. Ponieważ są gorsi? Bo nie mają czystej krwi tak jak dumni potomkowie Draculi? Według niego to było całkowitym bezsensem i brednią. Każdy zasługuje na szczerą miłość bez względu na status społeczny lub różnice genetyczne i właśnie takiego zdania był kocur. Ale któż mógłby się spodziewać, że ten chłopak z lodu o lodowym spojrzeniu i lodowatym, martwym sercu jest w stanie utrzymywać takie właśnie twierdzenie... To wampir powinien być tym złym, bezwględnym i nie potrzebującym nikogo osobnikiem, zwłaszcza kiedy jest się tak wysoko postawionym członkiem rodziny. A tu proszę... Miłostek się paniczowi zachciało. A tak szczerze mówiąc to zawsze tego pragnął. Wychowywał się wśród nędzy, ulicznych bójek i ludzkich dzieci, przy bezradnej na postępy losu matce, nigdy nie zaznawszy nawet rodzinnej miłości. Nie poznał jej nawet tu, mimo otwartego dla swojego syna ojca i ciepłego powitania. Nigdy nie usłyszał żadnych miłych słów z niczyjej strony i nie spodziewał się ich. Przywykł do wszechpanującego chłodu i nie robiło mu różnicy jak kto go traktuje. Oczywiście teraz już nikt nie miał prawa podnieść na jego ręki, choć i na to by pewnie nawet nie zareagował. Ale to kwestia nie ważna.
Ważniejsze było skupienie się na obecnej chwili i na reakcjach ciała młodego sługi. Zachowywał względny spokój, choć wyglądał jakby balansował na skraju pomiędzy strachem a podnieceniem. Tak sprzeczne odczucia, a jednak miotające nim raz jedno raz drugie. Może i zdolne do rozszarpania go. Zadziwiające, że był w stanie utrzymać tak kamienną postawę. Naprawdę, godne uwagi. I to właśnie podobało się jego właścicielowi. Ta hardość i siła do trzymania się każdego nakazu. On jednak oczekiwał nie tylko posłuszeństwa a i jakiejś inicjatywy. Jasnowłosy musi wykazać się wielona aspektami, aby został w pełni zaakceptowany przez kocura.
A skoro już o kocurze mowa to w tej chwili nie kontrolował swoich mocy. Ale cóż to za moce! Wyjątkowo dziecinne i zbędne. Jednak on nie potrzebował innych, a do tych przywykł. A dokładniej była to jedna moc, która już od jakiegoś czasu powoli się uwalniała, choć nadal nie była do końca widoczna. A właściwie to wcale nie było jej widać.
Już myślał, że w tym miejscu wszystko się zakończy, kiedy chłopak wykonał ruch niespodziewany. Na jego dotychczas pokerowej twarzy wymalował się cień zdziwienia, a wargi lekko zadrżały, gdy tylko poczuł dotyk obcego języka na twarzy. Szybko jednak zdążył się usokoić, a na miejse zaskoczenia wtąpił nikły uśmiech, lecz wyrażający ogromne zadowolenie. Czyn wykonany przez Xarenta był nadzwyczaj odważny, ale zadowalał czerwonowłosego w pełnej krasie. Nie drgnął, nie ruszył się nawet odrobinę. W ciszy i spokoju delektował się szarpnięciami jego warg na swoich ustach. Nawet nie wiadomo kiedy jego moc zdążyła się wyzwolić, ale w tym momencie na jego głowie tkwiły kocie uszyska, z tyłu zaś majestatycznie poruszał się całkiem długi ogon. Sierść na nich była barwy czarnej, choć w tym półmroku trudno było dostrzec dokładniejszy kolor. Przyjmijmy jednak, że był on taki jak powienien. W końcu Yunosuke nie czuł przecież żadnych skrajnych emocji. Teoretycznie. Westchnął cicho, odsuwając się od niego nieznacznie, lecz na tyle, aby ich usta przestały się stykać. Spojrzał mu w oczy. Nie dawał tego po sobie poznać nawet najdrobniejszymi odruchami, ale wstydził się tej formy. W końcu kocie atrybuty ponoć nadają uroku, a po co urok wampirowi? Jego ogon przesunął się po łydce chłopaka. Cholerna rzecz. Czasem miał wrażenie, że to wcale nie on kontroluje tą część ciała.
Twoja dokładność jest całkiem przyjemna... Ah, proszę nie zwracaj uwagi na te rzeczy. To normalne u mnie. Bywa irytujące i czasem sprawia problemy niestety... Ale to teraz nie ważne, mój drogi. Skupmy się na tym na czym powinniśmy, hm.
Po tych słowach przyległ do niego bardziej, a jego usta musnęły koniuszek ucha sługi. Po chwili je polizał i lekko przygryzł. Dotyk ludzkich dłoni na jego szramowatym ciele był cudowny i kojący. Nie czuł go od bardzo dawna, tak dawna, że nawet nie pamiętał kiedy było to ostatnio.
Gdyby Xar bardziej skupił się na dotyku swych dłoni lub spojrzał na ciało swojego panicza, mógłby zauważyć większość blizn, a było ich wiele. Dwie z nich widział wcześniej, to te poziome przecięcia na jego szyi. Trzy z nich znajdowały się na prawym ramieniu i przedramieniu. Następne cztery zaś na całej długości lewej ręki. Wokół nadgarstków miał trwałe ślady po otarciach, tak jakby w młodości były one związywane i trzymane tak długo, aż lina lub inna rzecz do tego przeznaczona nie wbiła się głęboko w skórę. Kolejne dwie szramy biegły przez jego klatkę piersiową - jedna na skos od prawego obojczyka niemal po żebra, druga zaś poziomo zaraz pod lewym żebrem. Kolejna prowadziła od pępka do prawego biodra i znikała za materiałem spodni. Wszystkie, będąc całkiem wyraźne stanowiły dziwną kompozycję, o plecach i reszcie ciała już nie wspominając. Xarent miał jednak okazję ujrzeć je wszystkie i jeśli nie zmarnuje swojej szansy, możliwe iż zostanie uraczony nagrodą.
Zdradzisz mi swe zamiary, o ile takowe masz, mój drogi...?
Wyszeptał to wprost do jego ucha i ułożył dłonie na jego biodrach. Przycisnął palce do jego skóry, obdarowując pocałunkami jego skroń i policzek. Podobało mu się to wszystko i nie miał zamiaru powstrzymywać swojego podwładnego, na cokolwiek by nie wpadł. Wolałby, żeby ktoś traktował go na równi z sobą, choć to raczej mało możliwe. W takim razie niech się chociaż porządzi. Zawsze to jakaś przyjemna odmiana.
Przede wszystkim podobała mu się ta żądza i pragnienie jakimi wręcz kipiał pozornie spokojny Xarent. Nigdy nikt nie pragnął tak bardzo dotyku Yunosuke, a wręcz przeciwnie - bał się go. Nikt nie chciał być dotykany przez zdradzieckie ręce potwora, a tu proszę, chłopak sam się go domaga. I bardzo dobrze, dostanie go ile tylko zechce. Dłonie rudawego przesunęły się z bioder w górę, gładząc jego żebra, a po chwili obejmując go całego. Delikatne pocałunki powoli zmierzały ku człowieczym ustom, aż w końcu zetknęły się z nimi. Ich wargi muskały się wzajemnie, póki Yuno nie wykonał konkretniejszego ruchu. Wpił się w jego usta całkiem zachłannie, wręcz niespokojnie, choć to mogło być tylko pierwsze wrażenie. Szarpał ostrożnie jego dolną wargę zębami, aż w pewnym momencie przesunął po niej językiem. Nadal czuł na ustach, zarówno swoich jak i sługi, ten cudowny smak krwi, co tylko sprawiało, że odczucie pocałunku było dla niego przyjemniejsze. Przycisnął swoje mizerne ciało do niego, pogłębiając pocałunek z każdą chwilą jego trwania. Nie miał zamiaru się już wstrzymywać, nie było takiej potrzeby. Możliwe nawet, iż jego towarzysz sam tego pragnął.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Pią Sty 11, 2013 8:43 pm

Czy faktycznie jest tak doskonały za jakiego uważa go Yuno? Nie wiedział, i szczerze powiedziawszy, prędzej by zaprzeczył niż potwierdził. Jest tylko pokornym sługą, młodym chłopakiem, zafascynowanym osobą, która ma nad jego ciałem, a także i duszą oraz wolą pełną kontrolę i może z nią zrobić, co tylko zechce... I każdy czyn będzie mu miłym, bez względu na to czy blade dłonie będą w delikatnym dotyku wodzić po jego ciele, czy dzierżyć w dłoni bat którym zadadzą kolejne rany i dorzucą nowe blizny do wyglądu Xarenta. Oddanie? Fascynacja? Obsesja? Zauroczenie? ... Zakochanie się? Nie potrafi określić czy jedno z tych jest powodem jego bezgranicznej uległości do rozkazów kocurkowatego Panicza, czy może coś innego, i zresztą, nie interesowało go to, póki Pan go nie odrzuca. Któż by pomyślał że znajdzie tyle dobroci i ciepła u istoty utożsamianej z lodowatym sercem i zimnym, martwym ciałem, umysłem zaś zapełnionym złem i grzechami? Nikt, a na pewno nie on... Nie po tych wszystkich mitach, plotkach i legendach, nie po opowieściach ojca i ludzi wokół, nie... Ale jednak, szczęście uśmiechnęło się do niego chyba pierwszy raz przez całą jego egzystencję. A tym uśmiechem okazała się pozornie zła rzecz, jak stanie się sługą... A w pewnym sensie teraz niewolnikiem, gdyż Yunosuke go zniewolił... Jego serce, duszę i umysł, z własnej chęci Xarenta.
I teraz właśnie z ogromną przyjemnością usłuży swego władcy, choć może jest to... Specyficzny sposób posługi, jakim było to, co zrobił. Co zamierzał? Czego chciał? Cóż, teraz w pewnym sensie ukazywał jednak zauroczenie, a może nawet zakochanie się, ale o tym później i to wyjaśni się na przełomie działania. I choć utrzymywanie kamiennej postawy szło co raz gorzej, w końcu więc jednak któraś strona musiała wygrać. Zwycięstwo należy się podnieceniu i pożądaniu, które zwyciężyło nad słabostkami ducha i strachem przed złamaniem rozkazu. Wszystko zostało złamane, wbite w ziemię i zadeptane, bo jednak ciało wygrało z umysłem... Ale chyba w takiej chwili mu się to wybaczy, prawda?
Czy faktycznie te kocie elementy ciała są aż tak potworne? Może i dodają uroku czego wampir mieć nie powinien, ale przecież urok też w dobry sposób może być wykorzystany... Kto by chciał skrzywdzić takiego uroczego chłopaka jak Panicz Yunosuke? Chyba tylko zwyrodnialec... Czasem nigdy nie wiadomo co się przyda i jak się przyda, a zastosowanie można znaleźć jak się tylko pomyśli kilka chwil.
Cóż, ludzkość i ludzie znani są z tego, że potrafią dokonywać zaskakujących zrywów odwagi, jeśli oczywiście jest się odpowiednim człowiekiem. I nie ma znaczenia strach czy słabość, odwaga i serce pełne męstwa jest czasem potężniejsze od magii i miecza, kłów i szponów. Ten brak odpowiedzi na czyny sługi był dosyć... Trudny, gdyż powodowało to że nie wiedział, czy to co czyni podoba się, lub czy nie zostanie za krótką chwilę odepchnięty z okrzykiem "wynoś się i nie wracaj!". W tej chwili nawet nie zauważył tego, że coś się stało z Panem, że na głowie pojawiły się kocie uszy, a za jego ciałem kręcił się puszysty, długi ogon. I pewnie długo by tego nie zauważył, dopóki Panicz się nie odsuną. Chłopak przez moment wprost wydawał się jakoby zbladł, zalany strachem, wpatrując się z przestrachem w oczy swego Pana. Gdy jednak usłyszał pierwsze słowa, a potem i całą wypowiedź, chciał nawet i odetchnąć z ulgą, ale nie zdążył, odpychając te odruchy wyuczone na inny tor.
- Każde twe życzenie... Rozkazem który uczynię z przyjemnością...
Szept brzmiał nieco dziwnie jako odpowiedź, głównie ze względu na treść tej wypowiedzi, lecz sens powinien być zrozumiały. Nie zwróci na to uwagi, choć poprzedzający słowa Pana dotyk jego ogona był całkiem miłą rzeczą... Nawet by się zastanawiał jakie to uczucie mieć ogon. By, gdyby nie fakt tego, co działał teraz.
Bez trudu poczuł pod dłońmi szramy ciała Panicza, lecz teraz nie na tym się chciał skupić, ba, nie miał zamiaru się na tym skupić. To tylko dowody tego, jak wiele ich łączy... I łączyć może dalej. Blizny na duszy, blizny na ciele, blizny na umyśle... Acz niektórzy umieją lubić swoje blizny. Niestety, do takowych Gary nie należy i wątpi, by należał do nich Panicz.
Przesuną powoli dłonią która zatrzymała się na poziomie łopatek wyżej, wplątując się między włosy na głowie bladoskórego panicza, luzując i puszczając je co chwilę, w zależności od poczynań arystokraty. Po co tak? Nie pytajcie, i tak nie odpowie, bo sam nie wie... Po prostu. Pod czas gdy lewa kręciła się po całych plecach, sunąc opuszkami skóry powoli, bardzo powoli i dokładnie, bez większego celu... W celach topograficznych, tworząc "mapę" ciała wampira, można rzec. Pomruk zadowolenia wyrwał mu się z ust gdy poczuł przyjemne pieszczoty na swoim uchu. Ach... A to dopiero początek, tylko początek... Pytanie Panicza wymalowało na twarzy sługi pogodny uśmiech, i z lekkim utrudnieniem przez fakt bycia obdarowywanym tak miłymi pieszczotami pod postacią tego mrożąco przyjemnego dotyku i pocałunków, co powodowało po prostu iż mówił z przerwami, którymi były ciche pomruki i westchnięcia, widać że nie chciał kontrolować się ani chwili dłużej... Ciepło jego oddechu było łatwe do wyczucia, podobnie jak powoli przyśpieszające tętno i bicie serca. Powoli... Acz widocznie.
- Me zamiary? Mmm... Moim celem jest sprawić... Byś pamiętał jak najlepiej... Pierwszy raz, gdy skosztowałeś mej krwi... Jedynym mym zamiarem jest... Uprzyjemnić te chwilę, dając ci przyjemności i... Póki jeszcze w moim ciele bije serce i jest w nim... Życie człowiecze, pozwolić ci z tego skorzystać... Jak tylko zapragniesz... Posiąść mnie... Jeśli tylko zechcesz... Wszak... Paniczu... Jestem twój... I chcę być tylko twój...
Ot, to wszystko co w praktyce planował. Dać Panu przyjemność, a także dać mu możliwość, by też dzięki niemu sam jej zdobył... Miał tylko nadzieję że zrozumie go i fakt, iż przez wyssanie krwi ma dosyć mało sił, przez co nie będzie zbyt "aktywny" i większość niestety spocznie na Paniczu. Oj, mam wrażenie że "kociak" sobie poradzi, prawda?
Bać się? Miałby się bać swego Pana i jego dotyku? NIGDY. Może czuć respekt, może też wiele innych rzeczy, ale nie zamierza bać się. Zawierzył swój los i życie w chłodne dłonie Pana, i zrobił to z samego siebie... Nie żałuje tej decyzji, bez względu na to, jak będzie dalej. Liczy się tylko... Teraz... Carpe... Diem...
Pragną, pragną bardziej niż można się tego domyślać. Pragną pozbyć się wszelakich kazamatów wychowania i dobrych myśli, pragną uwolnić się z tego świata i razem z Yuno popłynąć ku odległym, zapomnianym przez ich obu lądom rozkoszy... Tak odległych, acz z każdą chwilą będących bliżej i bliżej. Tak blisko, tak blisko, na wyciągnięcie ręki... Z każdą chwilą bliżej i bliżej. Żądza przejmowała nad nim władzę, chciał... Chciał swego Pana, chciał go bliżej i bliżej, ich obu, nagich, połączonych zewnętrznymi i wewnętrznymi więziami słodkiego pożądania. Bliżej... Bliżej... Dalej... Dalej... Szybciej... Szybciej... Razem...
Dreszcz przeszył jego ciało gdy tylko dłonie wampira ruszyły się ze swego miejsca, sunąc po jego rozpalającym się ciele, płoną, płoną... Tak bardzo tego chce... Namierzył szybko wzrokiem łóżko, spoglądając w sumie ku niemu tylko na moment. Za nim... Dobrze zatem. Lewa dłoń oparła się na niższej partii pleców i młody chłopak zaczął powoli "ciągnąć" Pana za sobą, krocząc powoli, acz zdecydowanie. Rozpoczął ten krok akurat na moment, gdy poczęli na powrót łączyć swoje usta w krótkich, namiętnych szarpnięciach warg. Nie było dla niego problemem nie odrywać się, ba, nie zamierzał się oderwać... Gdy jednak poczuł jak Yuno wprost "atakuje" go swoimi wargami, aż na moment zahamował, co może być dosyć tragiczne w skutkach jeśli Pan szedł z nim... Oby tylko zdążył się ruszyć znów, dzięki czemu obaj nie wylądują na glebie. Odwzajemniał na tyle, na ile tylko mógł każdy gest jego warg własnymi, szarpiąc, muskając, liżąc jego usta... Chciał... Chciał więcej, więcej, jeszcze więcej. Jeszcze namiętniej, jeszcze goręcej... Płonie, płonie namiętnością i pożądaniem. Pragnie tego chłopaka, pragnie jego i jego ciała, pragnie posiąść go... Lub by Yuno posiadł jego, cokolwiek milsze będzie jego Panu. Tak bardzo tego pragną... Ogarniał go płomień, gorący, skrzący się czerwienią ogień żądzy. Jego ciało gotowało się z każdą chwilą, nie trzymał już na wodzy swoich narządów, co dało się zauważyć i poczuć wybrzuszeniem w miejscu krocza. Tak, pragnie... Tak, łaknie... Tak, pożąda... Tak, chce... Teraz... Bliżej... Bliżej, bez żadnych granic, bez żadnych barier. Tylko oni dwaj... I nikt więcej... I niech ta chwila wiecznie trwa, żyjmy nią... Teraz... Póki ogień nie zgaśnie...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Pią Sty 11, 2013 10:29 pm

Tak bardzo wczuwał się w sytuację, adorował swego sługę i podniecał go na wszelkie sposoby. Możliwe, iż nieświadome, ale mimo to wszystko wprawiało go w zadowolenie. Odpowiedź przerywanym głosem była słodka, trafiała do umysłu Yuno bezpośrednio i bardzo go satysfakcjonowała. Uwielbiał kiedy jego ofiary się tak wysławiały, chciał słuchać tego wiecznie. To sprawiało przyjemność, już sam głos... Sam jego ton... Znów przejechał językiem po jego szyi. Męcząc jego ucho zaczął szeptać, delikatnym i uwodzicielskim głosem.
Więc dasz mi przyjemność, wiele przyjemności i jednocześnie dane będzie tobie... Pożądaj mnie bardziej, pragnij... Bądź mój i tylko mój...
Kieł zahaczył o jego ucho i obrał kierunek do jego ust. Pocałunek miał tutaj szczególne znaczenie. Szarpiąc jego wargi Yunosuke odczuwał wszystko naraz. Słodki... Gorzki... Kwaśny... Pikantny... Wszystkie istniejące smaki. Wszystko mieszało się z aromatem krwi i ich oddechów. Magiczna chwila poniosła go gdzieś daleko w krainę marzeń i spokoju. Skupiał się na niej całkiem i oddawał w to całego siebie. Odpłynął na dobre, wczuwając się w ten moment. Zamknął oczy. Jego usta gniotły, muskały, ocierały się, naciskały, dotykały... Zębami haczył o jego wargi, przgryzał je i ciągnął za nie. Jego język przesuwał się po ich ustach, nadawał wilgotności i od czasu do czasu mijał się z językiem chłopaka, ocierając je o siebie wzajemnie. Płynął z prądem. Sam czuł się jakby się unosił, podczas gdy jego sługa zaczął wykonywać kroki w stronę łóżka. Nagłe zatrzymanie nie stanowiło problemu. Ruchy kocura były całkowicie zgrane z Xarem i właściwie nawet nad tym nie panował. Po prostu sunął niczym w pięknym tańcu. Tańcu pragnienia i... Uczuć? A czym są uczucia? Czy wampir powinien wiedzieć czymże one są? A czy powinien czuć? Niby nie, w końcu tak mroczna i groźna istota musi się wyzbyć wszelkiego rodzaju emocji... Musi być silna i bezwzględna, a przecież to właśnie uczucia tę siłę i bezwzględność odbierają. On jednak jest dziwnym wampirem. Wyjątkiem wyjątków. Zdolny do odczuwania emocji, jednocześnie będąc socjopatą i ignorantem. Groźny i zobojętniały morderca, a zarazem czuły i wyrozumiały... Właśnie, kto? Człowiek nie. Pan? Tak, pan... To chyba najlepiej pasuje. Postawa pana. Wracając...
Chłopcy, o ile można ich tak nazwać, zatrzymali się, ale nie na długo. Yuno nie chciał już zwlekać. W powietrzu unosiło się pożądanie, którym wręcz kipiał Xarent. Ciepło jego ciała jak i wyraźne podniecenie uwidaczniały się coraz bardziej z każdą chwilą trwania ich chaotycznego pocałunku. On z pozoru spokojny też coraz bardziej dawał się ponieść. Powoli zaczynał stracić kontrolę nad ciałem i nad odruchami. Toteż wykonał pewniejszy krok, a właściwie kilka. W mgnieniu oka skończyli na łóżku, napierając na siebie swoimi ciałami. On zaś wpił się w usta sługi o wiele konkretniej. Pogłębił pocałunek, wsuwając mu język do ust. Ich języki poczęły się gnieś i ocierać, niczym w nieokiełznanym tańcu. Zdołał jednak zachować resztki świadomości. Oderwał się od niego i spojrzał mu głęboko w oczy. Te piękne, brązowe oczy.
Wydawałeś się o wiele mniej śmiały... Zaskoczyłeś mnie i była to rzecz miła. Nie chcesz już dalej czekać, prawda?
Jego usta wykrzywiły się w demonicznym uśmiechu. Nie miał zamiaru go powstrzymywać, niechaj robi co chce. Musi jednak sobie na to zapracować. Czerwonowłosy podniósł się i położył na łóżku. Podparł się na łokciach, spoglądając prowokacyjnie na jasnowłosego.
Na co cię stać, kochany?
Pytanie retoryczne. Raczej jawna prowokacja, próba zmuszenia go do działania. Xarentowi został dany wybór. Albo nie zrobi nic i zabawa zakończy się tutaj, albo pokaże jak wielkie jest jego pragnienie. Teraz chudze, acz wciąż pociągające ciało panicza było na wyciągnięcie ręki i to bez możliwości uzyskania kary. Gotowe do zerwania z niego wszelkich części garderoby, dotykania i korzystania. Taka okazja raczej nieczęsto się zdarza.
Kocur położył się na plecach i przeciągnął, uwydatniając przy tym swoje żebra i wklęsły brzuch. Leżąc tak spojrzał ślepo w sufit.
Kiedy ostatnio robiłem coś takiego...? Osiemdziesiąt dziewięć... Nie, na pewno więcej. Ah, tyle lat...
Ta myśl rozgrzała jego umysł. W tym momencie zapragnął ciała sługi jak nigdy wcześniej. Oblizał tajemniczo wargi i skierował spojrzenie krwistych tęczówek na niego.
Chodź...
Szepnął kusząco, uśmiechając się do niego niczym demon. Ogon kusząco muskał dłoń Xarenta, jakby zapraszającym gestem, jego uszy zaś były z lekka położone, ukazując względną uległość i niepewność w oczekiwaniu na reakcję. Rubinowe oczy wierciły dziurę w czaszce chłopaka, czekając z niecierpliwością. Któżby się oparł temu spojrzeniu... Temu ciału... I tej atmosferze... Trzeba by było być aseksualnym lub naprawdę nienawidzieć kotowatego. Ale żadna z tych rzeczy nie dotyczyła chłopaka... Więc co zrobi?
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Sob Sty 12, 2013 11:38 am

Ofiary? Hm, w sumie nie da się zaprzeczyć, Xarent jest jego ofiarą w tej chwili. Ofiarą jego wdzięku, jego woli, jego ciała, jego myśli, pragnień które mieszając się z jego własnymi, stworzyły tą sytuację, w której są teraz. Sytuację pełną magii, magii tak potężnej, że nikt by się nie oparł jej... Magii pożądania, żądzy, namiętności, wzajemnej bliskości i chęci bycia bliżej i bliżej... Wszystko to i wiele więcej łączyło się w tą chwilę, w której wszystkie zegary stają w miejscu, wszystko wokół zamiera, i są tylko... Oni. Oni dwaj, i nic ani nikt więcej. Tylko i wyłącznie oni... Nikt w tej chwili nie miał prawa im przeszkodzić, a gdyby tak się stało, szczerze ujmując jest pewien, że zarówno on sam jak i jego Pan rozszarpaliby na strzępy osobę, która tylko spróbowałaby im przeszkodzić. W tej magii się nie przeszkadza... Nie przeszkadza, nie powinno. To zbyt piękne... I tak uzależniające.
Po raz kolejny jego Pan zaledwie tak nieznacznymi gestami sprawia iż ciało, myśli i serce sługi rozgrzewają się do gorejącej czerwieni, szybciej i szybciej, a jego głos wcale nie umniejszał tego. Był niczym obietnica, że ta chwila będzie wiecznie trwać... Więc niech trwa, niech trwa po kres wieków lub do momentu gdy jej się nie przerwie! Niech Mefistofeles poda cyrograf, niech dusze po wieki zostaną zabrane do piekła, za to by te kilka chwil... Trwało wiecznie.
- Pożądam, pragnę... Bardziej i bardziej...
Wyszeptał wprost błagalnym tonem, choć o nic na ten moment nie prosił, o nic nie błagał... To tak samo z siebie. Nie zdążył wyrzec nic więcej, gdyś jego usta zostały zajęte czymś bardziej konstruktywnym i rozwijającym niż mowa. Ach... Tak rozkoszne... Pocałunek za pocałunkiem, raz po raz, szarpiąc, gryząc, liżąc, muskając, naciskając i dotykając, raz za razem, każdy moment gdy ich usta były razem, łącząc się wargami, językami i śliną, każdy z nich był lepszy od poprzedniego, wyraźniejszy, namiętność wprost uderzała do głowy i upijała ich niczym najprzedniejsze alkohole... A przynajmniej Xarenta. On jednak nie zamkną oczu, mrużył, przymykał, ale nie zamkną. Chciał mieć przed oczami ten piękny obraz, jakim jest ciało jego Pana, jakim jest on sam, tak jak i jego sługa, powoli przejmowany w władzę pożądań swego ciała i umysłu. Jak się okazało, Pan jednak zgrał się idealnie ze swym sługą, dzięki czemu obaj uniknęli sprawdzenia twardości podłoża swoimi ciałami, chociaż... Czy teraz by to im przeszkodziło? Hah, zabawne, z pewnością by nawet tego nie poczuli. Zmysły teraz są tępione rosnącą przyjemnością, nie wyczuwają nic, pora rozkosznymi uczuciami jakie wyzwalają teraz w nich pocałunki i bliskość ciał. Zimno i gorąco... Aż dziwne że nie paruje od nich jeszcze przez takie połączenie. Wampir nie może czuć? Nie może posiadać uczuć? Dlaczegóż to? Tylko przez fakt bycia nocnym łowcą żywotów ludzkich? Nie sądzisz że trochę naciągane, Paniczu? Zresztą, co ich, jego i jego w tej chwili to obchodzi. Teraz liczy się ta chwila, w której ich igraszki pod postacią pocałunków, tak pełnych namiętności i pożądania są jedynie wstępem do jeszcze większych i pełniejszych wrażeń... Do tego czego obaj dążą... Bliskości ciał, nagich ciał, razem, bliżej i bliżej... Och, Panie, jak ty to robisz że tak łatwo owinąłeś sobie wokół palca tego młodzieńca, jego serce, umysł i duszę? Jak, zdradź swój sekret... A może to właśnie ten urok który uważasz za swoją największą słabość, a który w takim rozrachunku okazuje się najpotężniejszą bronią? Tym nie mniej, nie tu jest cel mowy i pisania, nie o tym jest ta opowieść. Ona jest o nich dwóch, o tym co robią teraz i co robić będą za kilka, krótkich chwil. Więc wróćmy do tego, na czym skupić się mieliśmy od początku...
W sumie, tak ich można nazwać. Wszak z ciał obaj są nadal w wieku "młodych dorosłych", prawda? Więc nazwanie ich mężczyznami to lekkie nadużycie tego określenia. Tym nie mniej, nie tylko panicz nie chciał zwlekać, lecz to on właśnie postanowił dokonać tego silniejszego kroku, w którym sługa nie zamierzał mu odstępywać ani na moment. Ruszył razem z Paniczem i nawet nie zauważył, gdy obaj runęli na łóżko, kontynuując ten pełen chaosu i uczuć pocałunek. Czegoś takiego nigdy nie powinno być między Panem, a jego sługą... Między wampirem a człowiekiem... A mimo to, dzieje się to i żaden z nich nie przestanie. A już na pewno nie Xarent, który nawet pozbawiony sporej ilości krwi, zmobilizował w sobie zapasy sił które uwolnione zostały przez te emocje, przez tą adrenalinę i podniecenie krążące jego żyłami. Gdy Yuno powziął konkretniejsze kroki w pocałunku, chłopak nie zamierzał zostawać w tyle. Odwzajemniał to jak najlepiej tylko umiał i choć pewnie tak wielkiego doświadczenia jak Panicz nie ma, tak nadrabia z pewnością to przesyceniem każdego swego gestu i ruchu podnieceniem i pożądaniem, nie tylko w pocałunku, w którym ich języki co moment łączyły się ze sobą, napierały i gniotły oraz ocierały się wzajemnie, mieszając ich ślinę ze sobą... Także i dłonie ruszyły w ruch, gdy jedna z nich zacisnęła się na rudych włosach chłopaka, a druga szybkim ruchem paznokci przejechała nimi od karku aż do linii pasa po plecach. Nie szło się powstrzymać...
Chwila jednak została zerwana przez Panicza, który jeszcze trzymał fason i potrafił obudzić w sobie trochę świadomości, co zresztą zrobił też w umyśle chłopaka, dając mu moment "oddechu" z jakiego skorzystał, zachłannie łapiąc powietrze. Jego gorące, podniecone ciało chciało więcej i więcej... I jak widać, panicz nie zamierzał go powstrzymywać. Wysłuchał Panicza uważnie, wpatrując się z pożądaniem w oczach w krwiste tęczówki.
- Jestem człowiekiem, Paniczu... Doskonale wiesz że my potrafimy zaskakiwać.
Kontrast między demonicznym uśmiechem Yunosuke a zawadiackim wyrazem twarzy Xarenta był dosyć spory, ale czy to jest złe, gdy przeciwieństwa i kontrasty się przyciągają i stapiają ze sobą? Chyba nie, prawda? Obserwował ruchy swego Pana wprost pożerającym je wzrokiem, lubieżnie obłapiając każdy centymetr ciała arystokraty. Zdecydowanie nie jest to coś, czego można by się było spodziewać po tym skromnym słudze, gotowym spełnić każdy rozkaz, prawda?
"Chyba po tym już nie podniosę się dzisiaj..."
Przeszło mu przez myśl po usłyszeniu pytania, a raczej prowokacji wampira. Był nie mal pewien że to wyssie z niego resztki sił i prędzej zakończy dzisiejszy dzień leżąc u stóp swego Pana lub pod jego łóżkiem, niż gdziekolwiek się ruszy z tego pomieszczenia. Jego wzrok pożerał nie mal każdy centymetr ciała, tym mocniej też na jego wyobraźnię działało gdy chudy, acz nader pociągający chłopaczek przeciągną się, uwydatniając swoje ciało. Gdy tylko usłyszał kuszący szept i uczuł dotyk ogona na swej dłoni, nie potrzebował silniejszego zaproszenia... Koniec ze wszystkimi łańcuchami... Teraz... Teraz tylko ta chwila. Zrzucił buty ze stóp nimi wzajemnie, nie czuł by były potrzebne. Nie pozbywał się jeszcze reszty garderoby, zrobi to gdy nastanie na to czas, chociaż zdecydowanie zaczęło mu już brakować miejsca w spodniach... Przesuną się po łóżku, nie mal przeczołgując się ku swemu Panu z lubieżnym uśmiechem, raz po raz oblizując wargi i cmokając ustami.
- Tak... Panie...
Odpowiedział krótko, acz głosem z pewnością nie pasującym do tego, jakim go poznał Yunosuke gdy wybierał go na sługę. Nie był to głos uległego chłopca... Był to głos pełen podniecenia i pożądania, był to głos kogoś kto pożądał... I którego pożądania się nie wyzbędzie póki nie uczyni wszystkiego, by zaspokoić swoje własne żądze, a także i żądze Pana.
Dotarł całkiem żwawo do swego Pana, wpijając się w jego usta pocałunkiem pełnym podniecenia i namiętności raz kolejny, podtrzymując swoje ciało jedną dłonią, pod czas gdy drugą przesuną paznokciami po obojczyku Panicza dosyć głęboko, co w wypadku człowieka poznaczyłoby tą drogę czerwonymi pręgami...
Nie zatrzymał się jednak na ustach zbyt długo, bynajmniej. Już po chwili zerwał pocałunek, przeciągając lubieżnie językiem przez wargi i policzek, kończąc na szyi którą obłożył namiętnymi, gorącymi pocałunkami, gryząc, liżąc i muskając bladą, chłodną skórę. Nie teraz, teraz nie wstrzyma się... Dłoń która dotychczas podrapywała zsunęła się niżej, na pierś chłopaka i jeden z jego sutków, drażniąc go to delikatnym dotykiem, to naprzemiennie drapaniem i łapaniem między kciuk a palec wskazującym, pociągając w tą i w drugą drażniąco. Szyją długo się nie bawił również, pozostawiając ją w śladach swoich zębów i warg i schodząc niżej, przeciągnięciem języka poprzez obojczyk do drugiej piersi klatki. I kiedy tamten sutek dalej męczył dłonią, tak drugi zaczął męczyć ustami i zębami, gryząc, liżąc, całując, muskając wargami, naprzemiennie i mieszając to raz po raz. Widać było że naprawdę przestał się ograniczać, i nawet osłabienie utratą krwi odeszło w dal, gdyż podniecenie było niczym zastrzyk adrenaliny prosto do żył... I teraz nie przerwie... Choćby płonęło, waliło się i paliło, a na zewnątrz trwała wojenna zawierucha, nie zatrzyma się, nie przerwie... Bo chce tego, bardziej i bardziej...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Sob Sty 12, 2013 2:45 pm

Posiadanie takiej ofiary jest doprawdy cudownym uczuciem. Miał w życiu co prawda wiele sług, ale żaden z nich dotąd nie był tak oddany. Być może to tylko chwilowe zauroczenie jego osobistością, w końcu chłopak nie jest na służbie wystarczającą ilość czasu, żeby móc snuć o swoim paniczu jakieś konkretniejsze wnioski. W każdej chwili mogłoby się okazać, iż właściwie nie zna go ani trochę. Co prawda prawdziwe imię i nazwisko zna, a to już jest sukces, ale co z osobowością? W końcu raczej warto wiedzieć komu się usługuje. Tu może być problem. Yunosuke odsłaniał przed Xarentem prawdziwego siebie, swoją naturę wampira jak i człowieka. Tak człowieka, bo jakże człowieczym odczuciem jest pożądanie i pragnienie dotyku i doznań. Jednak to zaledwie dziesiąta jak nie setna część całej jego skomplikowanej osobistości. Lata zajmie zanim chłopaczyna nauczy się wszystkiego o swoim panie, a i nie wiadomo czy w ogóle kiedykolwiek to nastąpi. Każda maska czerwonowłosego jest niczym nowy charakter, narzucany specjalnie dla potrzeb aktualnego otoczenia. Co prawda tu nie musiał nic udawać i o tyle lepiej miał jego pupilek. A jeśli Yuno będzie skory go przy sobie trzymać i mu zaufa to nie będzie się przy nim wstrzymywał. Swoich wulgarnych odzywek, które się zdarzają, gdy w środku ściska go irytacja, a na ciele widnieje zwyczajowy spokój. Jego dni melancholii i rozmyślań nad właściwym sensem istnienia i celu jego bytu, a także o tym jak samotny był przez wiele lat. Jego radość i szczęśćie, ukazywane tak rzadko jak zaćmienie słońca, a jednak istniejące i drzemiące gdzieś w głębi jego duszy. Tak, to wszystko jeszcze przed Xarem, a jak narazie zanosi się, że będzie mu dane poznać wszystkie te aspekty. Kotowaty obdarzył go zaufaniem i lepiej niech zostanie to docenione.
Swoje zaufanie zresztą uwidaczniał właśnie w tym momencie. W jego oczach jasnowłosy chłopak był teraz niczym drapieżnik, chcący swojej ofiary, choć role teoretycznie powinny być odwrotne. Skoczył do niego z zamiarem ataku, który niemal natychmiast zadał w postaci namiętnego pocałunku. On w zamian się nie powstrzymywał, ani nie powstrzymywał jego. Odwzajemniał każdy ruch, przygryzając i liżąc jego wargi. Pod wpływem drapnięć jego ciało przechodziły dreszcze. Przyjemne czy nie przyjemne - trudno to określić. Jego martwe ciało było w stanie doskonale odczuwać każdy ból zadany przez najzwyklejszego człowieka. On po prostu to ignorował, po latach cierpienia jako dziecko i nie tylko był do tego zdolny i nie musiał się nawet starać. Może i nie było to widoczne jak u normalnej istoty ludzkiej, ale na jego białej skórze również uwydatniały się czerwone smugi, a ślady pozostaną z całą pewnością, zważywszy na delikatność jego chudego ciała. Dreszcze i ciarki zaś przeszywały jego ciało wskroś, powodując ciche westchnięcia. Nasiliło się to wraz z przypuszczeniem ataku na jego szyję. Szarpnięcia i dotyk jego ust były wyjątkowo przyjemne, do tego stopnia, iż arystokrata począł pragnąć więcej. Można go nazwać po części masochistą, ale czy to ważne... Ważna była ta chwila. Podniecenie dawało się coraz bardziej we znaki i to nie tak, że zewnętrzny spokój panicza był rzeczywisty. W jego ciele się gotowało, a w spodniach robiło coraz ciaśniej. Oboje to u siebie zauważali i oboje chcieli sobie pomóc. Ah, nigdy nie był tak blisko ze zwykłym człowiekiem. A może już niezwykłym? Tak, możliwe. A właściwie to wraz z przystaniem na usługiwanie ciemnooki porzucił swe człowieczeństwo. Nie był tego świadom, cóż... Zdarza się. W końcu jego życie należy teraz do wampira.
Zamknął oczy, wyczuwając dokładnie każdy możliwy dotyk obcego ciała. Przygryzl dolną wargę, kiedy ciepłe palce chwyciły jego sutek. I to nie było tak, że jego ciało jest trwale zimne. Rozgrzewało się wraz z narastaniem pożądania i podniecenia u posiadacza kocich części ciała i wprowadzało jego umysł w dziwny błogostan. Nadgarstkiem zasłonił sobie usta, czując jak narastają w nim przeróżne odczucia, jak jego serce bije niemal wyrywając się z piersi, choć to rzekomo niemożliwe, jak jego ciało się rozpala, a myśli zmierzają ku jednemu. Wraz z dotykiem ust chłopaka na drugim sutku westchnął znacznie. Naprężył ciało, odrywając plecy od łóżka na zaledwie parę centymetrów, choć już i to było bardzo zauważalne. Na jego policzkach nie występowały rumieńce, a on wciąż był wciąż tak samo pozornie spokojny jak od samego początku. Rumieńce nie pojawiały się, jednak jeszcze przyjdzie na nie czas. Jego twarz wyrażała teraz wszystko co odczuwał i gdyby dodać do niej wypieki możnaby i go nazwać zawstydzonym. On osobiście zawstydzenia jako tako nie czuł. Być może być skrępowany pewnością swojego sługi i zdecydowaniem jego ruchów, ale nie zawstydzony. Mimo wszystko ukazywał teraz twarz, której nie dane było widzieć nikomu wcześniej, nikomu tak niskiego statusu jak Xarent. I tym właśnie młody mężczyzna mógł czuć się wyróżniony, bardzo wyróżniony z pośród reszty ludzkości.
Ręka krwiopijcy powędrowała na plecy sługi, palce przesunęły wzdłuż kręgosłupa, aż w końcu dłoń zatrzymała się na karku. Stamtąd zaś palce jego wplotły się w jasne włosy i przycisnęły do jego głowy. Ogon zaś powoli sunął po ramieniu jego napastnika, uszy położył po sobie co nadawało mu tego cholernego uroku jeszcze więcej, a na co nie miał żadnego wpływu. Jego ciało powoli rozgrzewało się niemal niemożliwe, prawie równając się z temperaturą jego... Kochanka? Partnera? Może nie partnerami, ale kochankami już chyba można się określać. Przecież się kochali, a to jest równoznaczne z nazywaniem się kochankami, nawet jeśli tylko w przenośni. A któż wie, może w przyszłości wyniknie co innego. To wszystko zależy od chęci ich obojga. Ale po co martwić się przyszłością, kiedy można czerpać przyjemności z obecnej chwili... Tak, właśnie tak. Gdyby Yunosuke był wstanie się odezwać to z jego ust na pewno wydostawałoby się jedno słowo... Więcej... Więcej... Więcej...
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Sob Sty 12, 2013 6:13 pm

Och, jak miło zatem jest być przedstawionym jako najbardziej oddany sługa, którego posiadanie jest cudownym uczuciem... Pewnie gdyby usłyszał coś takiego, speszony powiedziałby coś w stylu "niech Pan tak mi nie słodzi" czy coś w tym stylu, bo sam nie uważa siebie za kogoś niezwykłego... Ale być może taki jest dla kogoś innego. Niezwykle oddany, nawet pomimo tak krótkiego czasu służby. Może i służy swemu Panu czas krótki, ale czy to coś zmienia? Nie, nie dla niego. Dla niego to nie zmienia nic, bo on chce służyć Panu, niezależnie od tego, co ukaże. Będzie wściekły? Chętnie da Paniczowi się wyładować na nim. Będzie klną? Sługa wysłucha. Będzie pełen melancholii i rozmyślań o tym, czy jest cel by żyć lub czy nie lepiej umrzeć? Sługa znajdzie mu miliardy powodów dla życia, lub chociaż jeden, nieco egoistyczny... Komu by miał służyć, gdyby Panicza Yunosuke zabrakło? Właśnie. A jeśli ukaże swą radość i szczęście, chłopak zapamięta to jak najlepiej i pomoże swemu Panu przeciągnąć chwile radości jak najdłużej...
Pewnie nawet nie ma pojęcia jak wielka łaska spływa na niego dzięki temu, że jego wampirzy władca otwiera przed nim podwoje swojego "ja" i swojej duszy oraz umysłu, że obdarzył go zaufaniem... Zda sobie z tego sprawę, prędzej czy później i z pewnością to doceni, oddając w służbę całe swe serce i duszę... Choć czy nie czyni tego już teraz? Czyni... Lecz to dla niego wciąż za mało, chciałby więcej dać, więcej czynić, być lepszym, przydatniejszym... Chciał by jego Panu niczego nie brakło, by był szczęśliwy tak jak jego sługa, gdy takowy mu służy. Bo Xarent jest szczęśliwy, wprost uważa się za najszczęśliwszego pod słońcem... Bo w sumie taki jest. Szczęśliwy... Nawet jeśli wszystko dopiero przed nim...
Teoretycznie owszem, role powinny być odwrotne, czemu więc to łowca pozwala się "złapać" i zostać "skosztowanym" przez swą ofiarę? Kto wie, spytajmy go, może powie.
Wiadomo jednak jedno... Obaj przestali się ograniczać już kilka chwil temu, a w tym pocałunku jego Pan ukazał to wyraźnie. Pozbył się wszelkich hamulców myślowych, moralnych czy jakich kolwiek innych, pozwalając się ponieść... Ponieść tej chwili... Ciekawe czy po tym wszystkim, Pan spyta go skąd tyle umie w "tych kwestiach" i czy robił to wcześniej... Ciekawe czy go to zainteresuje. Lecz nie teraz jest na to czas by o tym myśleć, teraz jest czas działań. Tak rozkosznych, podniecających i pożądliwych działań... Których chce się tylko i wyłącznie... Więcej... I więcej... I więceeeeeej...
Hm, gdyby Pan był masochistą, to tylko ułatwiłoby działania sługi, a raczej, poszerzyło jego spektrum dawania Panu zadowolenia i przyjemności o kilka aspektów więcej. Gdyby sługa skupił się trochę bardziej na odczuwaniu wszystkiego, pewnie bez trudu poczułby, że ciało jego, chłodnego dotąd Pana powoli robi się cieplejsze i cieplejsze, no proszę... Jednak wampiry umieją wyrównać temperaturę z ludzką? Ciekawe, nawet bardzo. Porzucić swe człowieczeństwo? Och, z chęcią to zrobi gdy tylko Pan uzna, że w takiej formie będzie lepszy niż w ludzkiej. A póki jest człowiekiem, pozwoli mu poznać aspekty, oraz plusy bycia z takowym... Blisko... Bardzo blisko...
Ile drażnił się i bawił z jego klatką piersiową i sutkami? Cholera wie, ale na pewno pomęczył tam Pana dosyć długo, zanim postanowił "ruszyć w dalszą drogę", erotyczną drogę ku rozkoszy i ekstazie... Na zakończenie ugryzł jeszcze raz pierś chłopaka, na tyle silnie że być może dogryzł się do krwi, choć nie to było jego celem... Chciał po prostu zostawić po sobie wyraźny "ślad", jakoby mówiący "Ja tu byłem - Xarent". Nie to że faktycznie chciał zostawiać takie ślady, ale odrobina bólu potrafi uprzyjemnić doznania, prawda? A z pewnością te doznania jeszcze będą, silniejsze i silniejsze... Przesuną językiem powoli i dokładnie z piersi niżej, do brzucha, teraz nim się zajmując. I może i był wklęsły, niezbyt było się czego "złapać" zębami, tak jednak nie był to problem dla łaknącego bliskości sługi. Gryźć przygryzał, całować, oj tak, całował z całą swoją namiętnością. Lizał? Mmm, smak skóry arystokraty jest naprawdę uzależniający... A co z dłonią która męczyła sutek? W końcu dała mu spokój, a chłopak oparł się teraz na niej, pod czas gdy druga zbliżyła się do spodni pana, wsuwając swoje gorące palce pod ich materiał i przesuwając nimi przez fragment uda wampira, po czym wysunęły się z powrotem, a rozgrzany sługa położył ją na kroczu wampira, począwszy, póki co subtelnie i z wyczuciem, masować przez materiał ubrania nabrzmiewającą i twardniejącą dumę arystokraty. Przy pierwszym dotyku na moment przerwał męczenie brzucha, unosząc głowę oraz spojrzenie ku górze, oblizując wargi lubieżnie z wprost demonicznym uśmiechem, jakby on i jego Pan wprost zamienili się miejscami na dusze. Teraz to panicz jest tym skrępowanym, może z lekka zawstydzonym... A Xarent ukazuje pewność siebie, jakiej nikt wcześniej nie widział. Dalej masując, uktwił na moment swym spojrzeniem na twarzy chłopaka, ciągle uśmiechając się... Po czym szybko opuścił głowę z powrotem, skupiając się na dolnych partiach brzucha i podbrzuszu teraz. Co raz bliżej i bliżej... Zamruczał rozkosznie gdy poczuł dotyk rozgrzewającej się dłoni na swoim ciele, gdy wplotła się w jego włosy podobnie zamruczał, kontynuując pieszczoty. Nie zamierzał przerwać... Oj nie. Obie dłonie powiodły ku spodniom chłopaka, a sługa przerwał swoje poczynania, z szerokim uśmiechem pozbywając się z ciała Pana pozostałości ubioru, które odłożył za siebie. Nie przydadzą się teraz... Czy są kochankami? Zapewne za moment będzie ich można tak określić, gdy dojdzie do prawidłowego "zbliżenia" cielesnego, lecz jeszcze nie... Jeszcze nie teraz. Przyjrzał się ciału Pana, na moment zatrzymując się znów na jego twarzy, dalej się uśmiechając. Spoglądał tak przez kilka chwil, klęcząc przed Panem i muskając dłonią jego podniecony członek, jakby go po prostu chciał tym zirytować... Nie robił tego jednak zbyt długo, on sam chciał skosztować swego Pana... Nieco się cofną, by nie zginać się bez potrzeby, po czym nachylił się i powolnym, przeciągłym ruchem języka polizał dumę rudzielca. Od koniuszka, aż do podbrzusza. Mlasną kilka razy i oblizał wargi, by następnie koniuszkiem języka drażnić trochę końcówkę członka. Robił to w sumie dla czystego rozgrzania Pana jeszcze mocniej, ale długo tak nie pomęczył... Schylił się bardziej i włożył go sobie do ust, zachłannie i energicznie wykonując ruchy głową, liżąc i ssąc. No co? Zbyt gwałtowny w pieszczotach? O to spytamy jego Pana...
Pomimo wszystko, członek był dosyć spory, więc by uwiększyć doznania, Xarent pomógł sobie dłonią, z wyczuciem dodatkowo masując przyrodzenie. Chyba nie będzie mu miał tego za złe, prawda? I tak, zamierzał to robić tak długo, aż poczuje ten mdławo-słodki smak i popłynie jego gardłem "biała krew" panicza... W między czasie jego druga dłoń powoli wiodła do twarzy czerwonowłosego. Co miał na myśli? Póki co, jedynie zbliżył ją do bladej twarzy wampira i muskał palcami jego policzki i wargi... Może i miał coś w zamiarze, ale tu nie chciał być natarczywy, jeśli Pan zrobi to, o czym sługa myśli, jednocześnie ukaże, czego chce... Zobaczymy...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Sob Sty 12, 2013 8:54 pm

Może co nieco o odczuciach osobistych krwistookiego? On, ten wiecznie spokojny młodzieniec z zimną krwią i niewzruszoną postawą oraz mrożącym spojrzeniem... Właśnie ten sam on znajdował się teraz w takiej sytuacji. Wzdychając, mrucząc, naprężając się... Z twarzą, na której jawiła się nikła nuta zakłopotania, a jednak była jako tako widoczna. Tak jakby ta lodowata osłona stopniała, ukazując o wiele przyjemniejsze wnętrze wampira. I może nie lubi tego pokazywać i ze wszystkich sił stara się skryć za grubą ścianą, ale nic na to teraz nie poradzi. A może... A może by tak pokazał swemu słudzę tę prawdziwą formę? Bez skrywania żadnych emocji, bez utrzymywania spokoju, bez tej sztucznej gry... Może dałby ponieść się emocjom i odsłonił się całkowicie... Nie, nie wiadomo czy to w ogóle wykonalne. Krwiopijca jest już tak obyty ze swoimi sztucznymi zachowaniami, iż o swoich własnych, tych naturalnych, tracił jakiekolwiek pojęcie. Mimo wszystko coś tam mu jeszcze świtalo. Te resztki świadomości tego kim jest naprawdę. I może gdyby te resztki wyciągnął teraz na wierzch to wróciłby do starego siebie... I znów byłby niczym wystraszone dziecko we mgle, znikąd pomocy, znikąd miłości... Nie, to nie byłoby dobre rozwiązanie. Musiał utrzymywać swoją kamienną twarz. I nawet jeśli gdzieś w głębi sprawiało to ból... On go nie czuł, a z czasem zapomni w ogóle. Gdyby tylko był bardziej uczuciowy... Mógłby teraz uronić łzę, opowiedzieć słudze historie, które kłębią się tylko i wyłącznie w jego głowie i głęboko w sercu, zostawiając na zawsze ślad na duszy, a ich elementy już dawno odeszły w zapomnienie bądź zmarły. Tak, ci wszyscy ludzie... Autowrzy szram na jego ciele. Oni wszyscy już od dawien dawna nie żyją. I to powinno sprawiać mu radość... Więc czemu nie jest szczęśliwy? A właściwie to skąd takie twierdzenie? Xarent się cieszył. To było widać na pierwszy rzut oka. Uśmiech, pewność ruchów i zaangażowanie w sytuację. Był szczęśliwy, że może dotykać swojego pana w ten sposób i nie grozi mu za to kara, choć nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie wiadomo było, iż radość wypełnia jego serce, a nawet jeśli nie radość to całkowity spokój i harmonia, bo przecież w końcu odnalazł sens w życiu, prawda? A co z Yunosuke? On... On nie czuł nic. A może czuł. Sam nie wiedział. Jego uczucia mieszały się ze sobą i tworzyły niejasny wzór, którego odczytać nie szło nawet jemu samemu. Było jednak kilka emocji, które się wyróżniały. Przede wszystkim spokój i ukojenie. To teraz czuł najmocniej. Na drugim miejscu znajdowało się pożądanie i niewiarygodnie silne pragnienie tego intymnego dotyku. W ciągu dalszym niepewność, obawy i... Szczęście, tak właśnie ono. Jednak zdołało trafić do jego właściciela. A co z tą niepewnością i obawą? No właśnie. Wiązały się z dalszą relacją ich dwojga. Teraz robią co robią, będą zagłębiać się w to dalej i zrobią nawet więcej, więcej o wiele odważniejszych rzeczy. Ale to co będzie dalej było niewiadomą. Wszystko niby zależało od niego samego i to do niego należała ostateczna decyzja... Ale co zadecyduje było zagadką. Jedna rzecz była pewna. Na pewno nie pozwoli chłopcu odejść.
Wystarczy. To co działo się w głowie i podświadomości Yuno jednak nie jest tak ważne jak to co dzieje się aktualnie między nimi. A między nimi powstaje wyraźna chemia, dziwna więź pomiędzy panem a jego sługą, która nie do końca jest taka jaka powinna być. W końcu relacja pan-sługa powinna polegać na rozkazach i ich wykonywaniu... Tym czasem aktualna kolej rzeczy już dawno temu odbiegła od kwestii rozkazu. Teraz już co innego władało umysłem i ciałem Xarenta, podczas gdy jego panicz po prostu obserwował i dawał się ponieść wraz z prądem biegu wydarzeń.
Xarent natomiast działał i działać nie przestawał, co chwilę to porywając się na coraz odważniejsze kroki. Pozwalał sobie na znaczną samowolkę, co bardzo podobało się kotowatemu. Pod wpływem dotyku zębów i ust chłopaka jego chuderlawe ciało zaczęło niemal niewyczuwalnie drżeć. Najbardziej jednak uwydatniało się to na wargach, które podrygiwały już widocznie, a które on co chwilę przygryzał kłami jak i zębami. Wilgotne usta jasnowłosego zsuwały się coraz niżej, a wraz z jego ruchami kocur rozgrzewał się coraz bardziej. Pocałunki na brzuchu jak i podbrzuszu sprawiały mu ogromną przyjemność, przez co zaczął cicho pomrukiwać. Ścisnął między palcami niemal białe wlosy jego napastnika. Dotyk na jego kroczu rozpalał jednak do reszty. Po jego głowie zaczął obijać się niemy krzyk, skierowany do sługi.
Zrób to już... Dotknij... Więcej i więcej... Spraw mi przyjemność, mój drogi...
Mentalne nakazy kontynuował do czasu aż się nie ziściły. Jego nagie ciało było gotowe, aby chłopak mógł je okalać wzrokiem i pożreć. I do tego właśnie przystąpił. Dotyk jego języka sprawił, iż przez ciało czerwonowłosego przeszła kolejna fala dreszczy, on zaś odchylił głowę, wzdychając z przyjemności. Nie czekał dłużej i ujął jego łaknącą dotyku męskośc w usta, co spotęgowało odczucie przyjemności u jego panicza. Ciepła dłoń sunęła po ciele kota, zatrzymując się na jego twarzy. Yunosuke przyłasił się do niej i podniósł lekko. Oparł się na jednym łokciu. Dłoń, którą trzymał mu na głowie przesunął nieco wyżej i zaczął go głaskać. Uśmiechnął się ponownie, ukazując dziwną pewność siebie.
Jesteś zaskakujący, kochany...
Nie można było nazwać tego szeptem, ale pełnym głosem również nie, a na półszept to nadal nie było wystarczające. W jego głosie słychać było wyraźnie prowokację, ale też aprobatę dla sługi i nutę wdzięczności za to co dzieje się w tej chwili. Po tym słowach arystokrata wysunął język. Musnął nim palce chłopaka i począł lizać jeden po drugim. Tak drobna pieszczota jest w stanie wiele zdziałać i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wziął do ust jeden z jego palców i zaczął męczyć go językiem, ssąc co jakiś czas. Palce jego zaciskały się na głowie Xarenta, a on... Nie miał zamiaru się tak szybko poddać. Chłopak będzie musiał zdziałać o wiele więcej, aby zadowolić swojego ukochanego pana. A jeśli nie będzie wiedział co lub jak... Dostanie pomoc. I to bardzo zadowalającą.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Nie Sty 13, 2013 3:01 pm

Któż by pomyślał że tak łatwo można się "zamienić" rolami? Że tymi paroma(no dobra, więcej niż paroma) gestami przepełnionymi żądzą, namiętnością i podnieceniem może sprawić iż jego Pan ukaże swoją bardziej ludzką, cieplejszą część swej duszy? Cóż, Xarent pewnie by tak nie pomyślał, ale cieszył się z tego, że wobec niego Yuno ukazuje swoją duszę, jej całość, zarówno te zimne, spokojne oblicze jakie ukazuje całemu światu jak i te cieplejsze, lekko zakłopotane lice człowieka, którego doświadczył los... Nie powinien uciekać od samego siebie, gdyż im dłużej będzie to robić, tym większa szansa że zatraci się w samym sobie, straci wszystko, czym był kiedyś... Zatraci się w swoich kłamstwach i oszustwach, zatraci samego siebie i nigdy nie odzyska. Niech ukaże się swojemu słudze w całości, niech Xarent będzie dla niego wszystkim, czego Yunosuke nie miał wcześniej. Współczuciem, zrozumieniem, pomocą... Miłością? Czemu nie miłością? Dlatego że dzieli ich różnica poziomu społecznego, rasowa a także fakt iż obaj są tej samej płci? A czy to ważne? N I E, to nie jest ważne. Wystarczy się przestać przejmować, przestać przejmować zdaniem innych, żyć tak, jakim się chce żyć, nie "niknąć" w tłumie, nie zlewać się z jego szarością, a wybić się ponad nią, ukazać swoją inność... I nie bać się. Jeśli nie rozumieją, to ich problem. Nie należy być takim jak wszyscy, bo w ten sposób można stracić to, czym się było, czym się jest i czym można być. Xarent był szczęśliwy? Owszem, był, był szczęśliwy z tego powodu że Pan go nie odrzuca, że może swemu bladoskóremu władcy uprzyjemnić żywot, i nawet jak "skończą" wciąż będzie szukał kolejnych sposobów i możliwości, byleby tylko jego Pan czuł się dobrze, przyjemnie i niczego mu nie brakło... Bo w końcu sługa zaczął się czuć potrzebny komuś. Przez całe życie był ojcowskim rozczarowaniem i ciężarem, dla nieżyjącej matki pewnie byłby też rozczarowaniem, dla społeczeństwa był śmieciem, bez przyjaciół, bez nikogo... On jednak nie przejmował się tym, obelgi innych obrócił w siłę, bo wierzył... Wierzył że będzie w końcu lepiej, a los właśnie go nagrodził Panem, który go rozumie i Panem... Którego... Nie. . . ... A może tak? Może właśnie tak? Za wcześnie na tak odważne słowa, emocje oraz myśli? Za wcześnie na takie wyznania? Nie sądzę... Nigdy nie jest ani za wcześnie, ani na późno na te słowa. Na te dwa słowa, które czasem zawalają świat, niszczą ludzi, a innych umacniają, sprawiają iż żadne przeciwieństwo nie jest dla nich zbyt silne... Że pokonają każdą przeszkodę. Co to za dwa słowa? Znane, bardzo znane. Znane od kiedy tylko ludzie i nie ludzie zaczęli je czuć... Podświadomie, podświadomie wiedzieli że te uczucie określa się właśnie tymi słowami, słowami których czasem można się bać, które czasem ciężko powiedzieć... Słowami brzmiącymi prosto, a zarazem skomplikowanie... Kocham cię... Tak, mógłby je powiedzieć i nie bałby się tego, choć zna swego Pana zbyt krótko, nie zna nawet części jego osobowości, tak jednak... Nie boi się tego powiedzieć. Nie boi się... I zostanie posłuszny Paniczowi Yunosuke do końca swego życia... Bo jest przy nim szczęśliwy, niezależnie od tego czy otrzymuje od swego Pana przyjemny dotyk, czy uderzenia bólu...
Dziwna? Nie do końca, wszak Pan może wykorzystywać swoje sługi na różne sposoby, zmuszając ich do robienia czegoś, lub zmuszając ich by podporządkowały się woli Pana... W tym wypadku jednak żadne z tych rzeczy nie zostało wykonane, a to Pan pozwala słudze na odważne poczynania. Rozkazów wszak nie ma tu żadnych, to nawet nie jest relacja Pan-sługa czy osoba-osoba... To już zdecydowanie relacje kochanków, ale czy przejdą gdzieś dalej, czy zostaną w tej sferze? Nie wiadomo, wszystko zależy od nich, a że Xarent zawierzył swoje życie, serce i duszę Panu Yunosuke, wszystko leży w jego dłoniach... Jego bladych, wampirzych dłoniach, których dotyku tak łaknie Xarent. Tak... Właśnie tak. Łaknie ich dotyku oraz możliwości dotknięcia ich, jak i całego ciała jego rozpalonego Pana. Więcej i więcej... Tak, dokładnie tak.
Nie dawał wytchnienia swojemu Panu ani przez chwilę, racząc go pieszczotami jakie tylko kojarzył, ale widać iż Yunosuke to wymagająca istota... Dobrze zatem, chłopak lubi wyzwania, te też podejmie. I albo zwycięży, albo nie... Która opcja jednak by się trafiła, obie będą przyjemne, prawda? Przynajmniej takie miał wrażenie sługa, który z lubością zajmował się pieszczeniem członka pana swoimi ustami. Słysząc słowa i ton, w jakim zostały wypowiedziane uśmiechną się w duchu, kontynuując energiczne ruchy głowy, wszak wszystko o co w tym chodziło, to dać przyjemność... Więc da jej, więcej i więcej, jak najwięcej i jak najlepiej, jak tylko potrafi. Czując jednak język swego Pana i jego poczynania na swojej dłoni, w spodniach już praktycznie miejsca brakowało, by kryć się ze swym podnieceniem... Ale nie, najpierw zajmie się Panem, on może poczekać. Wyjął naprężoną dumę Pana z ust, lekko oblizując jej żołądź językiem raz po raz, powolnymi, lubieżnymi ruchami języka, aż przy którymś z nich skubną delikatnie zębami członek swego Pana, po czym lekko, naprawdę leciutko, acz wyczuwalnie przygryzł koniuszek takowego, uśmiechając się zadziornie. Szybko jednak puścił, całując miejsce ugryzienia.
- Staram się, Paniczu...
Jego ton na pewno nie należał do głośnych, acz cichym szeptem tego nie określisz. Emocje? Rozpalone w jego ciele i duszy pożądanie i namiętność wprost wylewała się pod czas tych trzech słów, przy których owiewał swoim gorącym oddechem podniecone przyrodzenie Pana, masując je dalej dłonią. Tak, cały czas, bezustannie masował go dłonią, by nawet na moment nie przestał odczuwać przyjemności... Puścił jednak, tak samo zabierając swoją dłoń od ust Pana, przesuwając wilgotnymi palcami powoli przez klatkę piersiową chłopaka. Sunęły powoli, bardzo powoli, zahaczając o punkty "orientacyjne" jak sutki, które zostały znów męczone pieszczotami pokroju drażniącego dotyku, szarpania i drapania. Co jednak robił sługa na ten czas? Nieco przytrzymując przyrodzenie rudzielca by mu nie uciekło, powoli przesuną językiem z drugiej strony takowego przyrodzenia, przesuwając się zarówno przez cały narząd, jak i jądra, sięgając zgrabnego tyłeczka, po czym przygryzł prawe udo a lewe ucałował namiętnie, a następnie zawrócił w podobny sposób sunąc językiem z powrotem ku górze, przez "otwór" Pana, jądra, aż znów poczuł smak podnieconej dumy, do której koniuszka wrócił, na zakończenie przygryzając ją raz kolejny. Nie robił tego silnie, acz Pan z pewnością poczuł na tym wrażliwym narządzie zęby swojego sługi... Znów ujął dłonią męskość Pana, ponownie wkładając ją sobie do ust i ssąc oraz liżąc, energicznie poruszał swoją białowłosą głową. Nie zamierzał jednak tak łatwo odpuścić tej zgrabnej, bladej pupie... Bynajmniej. Poślinione, choć już nieco wyschnięte palce dotarły do twarzy Xarenta, który oderwał się na moment od swoich poczynań, oblizując swoje palce, by następnie wrócić do rozkosznego ssania Pana, a obślinionymi palcami, póki co tylko wskazującym "wejść" w Pana. Nie robił tego zbyt mocno, wszak nie wiedział jak długo Pan tego nie robił i jak bardzo "ciasny" jest... Więc musi go nieco rozciaśnić, prawda? Zaczął jednym palcem, ale już po chwili dołożył i drugi, wchodząc i wychodząc nimi raz po raz dosyć energicznie, w rytm pieszczot jakimi obdarzał członek Pana wargami. Gdy cofał głowę, wsuwał palce i vice versa "pochłaniając" dumę Pana wycofywał palce. Druga dłoń pomagała w pierwszych działaniach, co powodowało że praktycznie Xarent był zajęty całkowicie swoim... Kochankiem? Tak, dokładnie tak. Kochankiem, bo tak już można ich nazwać, prawda? A czy są nienormalnymi kochankami? Eeee tam, bynajmniej.
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Nie Sty 13, 2013 5:16 pm

Gdzieś w ciemności coś się przebudzało. Głęboko, daleko od świata, całkowicie odizolowane w kompletnej ciemności i chłodzie... Skryte daleko, daleko w sercu i umyśle, zagubione gdzieś pośród skomplikowanych rozmyślań i krętych potoków słów. Rodził się płomyk, mały, niemal niezauważalny, znikomy i zimny. Płomyk, którego nazwać można nadzieją, tak dawno już utraconą. Można go jednak też nazwać czymś innym. Czym? Uczuciem. Uczuciem, którego wszyscy łaknęli, a nie wszyscy byli w stanie zdobyć. Uczuciem, które od wieków było inspiracją dla wszelakich artystów. Uczuciem, którego opisać słowami się nie da. A więc cóż to za uczucie, czyżby... Miłość? Czyżby w tym zimnym sercu rodziło się coś co będzie w stanie je rozgrzać? A co ważniejsze... Czy Yunosuke jest do tego zdolny? Uczucia, emocje, odczucia... To wszystko zdawało mu się tak obce, a zarazem bliskie, bo przecież w tej właśnie chwili czuł. Nie był w stanie określić dokładniej co, ale czuł. Być może jest jeszcze za wcześnie na cokolwiek, być może znają się zbyt słabo, być może to zwykłe zauroczenie chwilą... Wiadome było jednak, że coś powoli starało się rozmiękczyć serce krwiopijcy i jeśli tym czymś okaże się Xarent... Zapewne się uda. Tu wkraczały jednak wątpliwości. Oboje są pozornie młodymi mężczyznami i dzieli ich relacja sługi i pana... Nie powinno być to żadnych problemem, przynajmniej co do płci. On jednak trochę się bał. W końcu jako arystokrata nie na wszystko może sobie pozwolić. Cóż, najwyżej na wieki skrywali by swój związek przed światem i dzielili się nim w samotności i ciemnościach, daleko od wszelkiego życia... Wszystko jednak jeszcze się rozwinie, czas pokaże co naprawdę chodzi im po głowie i dlaczego naprawdę panicz wybrał na swojego osobistego sługę akurat jego. W tym momencie miał co do niego plany. Zarówno na najbliższą przyszłość jak i na tą dalszą. I wiedział, że zostawi go przy sobie na wieczność. Zmieni go w nieśmiertelnika w odpowiednim momencie i sprawi, że uwięzną ze sobą na zawsze - w piekle lub w niebie.
Skupmy się na obecnej chwili. Na tym co teraz rozgrywało się pomiędzy ich dwójką. Na całej atmosferze. Właśnie, atmosferze. Przez to wszystko przestali w ogóle zwracać uwagę na otoczenie, a przecież tak bardzo uzupełniało ich sytuację. Panujący w pokoju półmrok ogarniał ich ze wszystkich stron, a na ich ciała padała żółtawa poświata płomieni świec, pozwalając im widzieć się wzajemnie. Purpurowa ubarwienie całego pomieszczenia nadawało tajemniczości i wywoływało dziwną magię, którą mogli wyraźnie wyczuć. Czerwonowłosy zamknął oczy. Przez chwilę starał się wyciszyć, uspokoić szalejące pragnienie i rosnącą temperaturę. Kiedy je otworzył czerwone tęczówki błysnęły, z całą pewnością zwracając uwagę chłopaka. W tym momencie kocur postanowił przestać się skrywać. Skoro mają być razem zawsze sługa musi go znać z każdej strony... Nawet z tej, z której bał się ukazywać komukolwiek i ściskał ją w sobie z całych sił.
Skoncentrował się na poczynaniach jasnowłosego. Praca jego ust sprawiała ogromną przyjemność, zwłaszcza komuś kto nie czuł tego od wielu lat. Czerwonowłosy przygryzał swoje wargi, znosząc wciąż przepływające przez niego fale przyjemności. Na jego twarzy nadal nie było rumieńców, jej wyraz natomiast zmieniał się wyraźnie. Uwidczniło się odczucie przyjemności i nuta zakłopotania. Ugryzienie sprwiło mi pewny ból, ale to tylko jeszcze bardziej go rozgrzało. Lubił ból, a w tej postaci był jeszcze bardziej rozkoszny. Odchylił głowę w tył, pozwalając swojemu pupilkowi się popisać. Jego oddech był płytki i z każdą chwilą coraz cieplejszy. Jego dłoń znów wplotła się w jasne włosy i przycisnęła do jego głowy. Z każdego dotyku czerpał jak najwiekszą dawkę przyjemności. Nawet nie wiedział kiedy sluga zdążył się przygotować, a już czuł jak wchodzi w niego najpierw jeden, a już po chwili dwa palce. Westchnął głośno. Wbił paznokcie w skórę głowy Xara, delektując się delikatnym bólem, który zdołał poczuć. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, iż zaczął cicho pomrukiwać. Jego ogon wykonywał powolne, lecz rytmiczne uderzenia o pościel, dając jak narazie spokój zarówno jemu samemu jak i chłopakowi.
Czas jednak było coś zmienić. On nadal nie miał zamiaru się tak szybko poddać. Zsunął dłoń z głowy człowieka na jego policzek. Kiedy wysuwał z ust jego męskość zdążył chwycić go za podbródek i unieść nieco jego głowę, tym samym uwalniając jego usta od ich zajęcia. Uśmiechnął się zadziornie, przykładając mu kciuk do ust i naciskając na jego wilgotne wargi.
Zapewne nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo wyjątkowo traktowany jesteś... Ufam ci. Nikt na świecie poza tobą nigdy nie widział tej strony mnie, którą ty będziesz miał okazję ujrzeć. Wykorzystaj szansę należycie, a w przyszłości dostaniesz... Prezent, tak. Oraz mnie
Przejechał palcem po jego wargach, wzdłuż szyi i na Jabłku Adama kończąc. Kocur podniósł się do siadu, łapiąc za jego policzki. Schylił się, znów łącząc ich usta ze sobą w gorącym pocałunku. Zaczął ciągnąć go ku sobie, póki nie znaleźli się na równej wysokości. Nie przerywając pocałunku złapał za jego dłoń i nakierował ją na swojego członka. Sam zaś jedną łapą gładził jego kark, a druga powoli zmierzała ku kroczu, w końcu na nim kończąc. Zaczął masować jego nabrzmiałą męskość przez materiał, ustami zaś zszedł na szyję Xarenta, starannie omijając wcześniej wykonany opatrunek. Już po chwili jego zwinne palce wsunęły się pod ubranie, a ich opuszki zadziornie muskały ściśniętego pod materiałem penisa. Narazie nie robił nic konkretnego. Póki co był ciekaw jak zareaguje jego ulubiony sługa.
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Pon Sty 14, 2013 10:21 pm

Więc warto sprawić by ten płomień zajaśniał niczym gwiazda i stał się równie gorący co gorejące płomienie pochłaniające i trawiące wszystko na swojej drodze. Owszem, to uczucie nie jest tak niszczycielskie, ale jego potęga potrafi przezwyciężyć nie mal wszystko, w praktyce żadna przeszkoda nie jest mu zbyt trudna czy twarda do przebicia. Nie należy się bać tego uczucia, jeśli jest szczere... A tutaj... Czy można powiedzieć już teraz tak wiele, tak odważnych słów o czymś, co dopiero rodzi się w ich sercach? Nie powinno się, ale... Co z tego że za wcześnie? Hm, z drugiej strony, jest tyle niepewnych, tyle niewiadomych, tyle rzeczy, o których muszą się przekonać i których muszą być pewni, zanim będą umieli wyznać sobie te dwa, sakramentalne wprost słowa... Swoją drogą, ciekawe czy kiedykolwiek zdołają to sobie powiedzieć, jeśli rozwinie się to w "dobrą" stronę. Oboje? Nie obaj? Powiedzmy sobie szczerze, czy ich obchodzi to, co dzieli? W końcu, nawet będąc w miłości, Xarent nadal będzie traktował Yunosuke jak swego Pana i to się nie zmieni, niezależnie od tego jak bardzo się ze sobą zżyją. Płeć... Ech, co z tego że obaj są tej samej? Czy to coś zmienia? Czy to takie potworne, gdy rodzi się miłość między dwoma, młodymi życiami, nawet jeśli leżą one po jednej stronie barykady płciowej? Naprawdę? Nie sądzę... Czyż nie ważniejsze jest to że poczują to upojne uczucie, niż fakt że to nieetyczne, nie przedłużą swoich rodów i tak dalej? Czy to ważne? Czy to naprawdę TAKIE ważne? Szczególnie biorąc pod uwagę że obaj prawdopodobnie utrzymają swój żywot po koniec wieków, nieśmiertelni... Jeśli ta miłość się narodzi... Przetrwa po koniec czasu, nawet jeśli będzie ona skryta w samotności i ciemnościach, daleko od ciekawskich, wścibskich oczu innych osób. Wszystko jednak się okaże w przyszłości, gdy obaj odkryją karty swego ciała i umysłu, a także swoich serc... I wszystko wyjdzie na jaw, prędzej czy później.
Atmosfera? Fakt, przez te galopujące działania w praktyce całkowicie zapomnieli o czymś takim, jak atmosfera. A atmosfera tutaj tylko nakręcała do dalszego działania, purpurowe ubarwienie pomieszczenia, delikatny blask świec... Półmrok w jakim się znajdowali był idealny do tego typu działań. Nakręcał, pozwalał wyobraźni "wskakiwać" na wysokie obroty na równi z temperamentem i namiętnością, oj tak. Wszystkie składowe łączyły się ze sobą, tworząc piękny taniec emocji, pożądania i namiętności, jakie bucha i gotuje się w obu młodzieńcach (cieleśnie przynajmniej młodzieńcach).
Nie umknął Xarentowi błysk w oczach jego Pana, lecz nie potrafił dokładnie rozszyfrować co on oznacza, nawet nie próował go rozszyfrowywać, chwilowo jego zajęcie trzymało się bardziej... Fizycznych działań, można by powiedzieć. Każdy dotyk jego Pana, każdy, nawet najmniejszy gest ukazujący zadowolenie i aprobatę, każdy pomruk przyjemności był dla Xarenta sygnałem, że spisuje się dobrze, tak jak powinien... Ale chce lepiej, znacznie lepiej się spisywać. Więcej, więcej, więcej... Chciał sprawić by jego Pan naprawdę dobrze pamiętał te chwile, by zapamiętał je jako chwile rozkoszy i przyjemności, by było mu... Dobrze... Nic więcej, nic mniej. Każdy gest... Każdy głos... Każdy ruch ciała... Wszystko to przyswajał na żywo, jednocześnie nie przerywając ani na moment pieszczot...
Do momentu gdy Pan wkroczył do akcji, co nieco zaskoczyło sługę. Mimo to, powstrzymał się w odpowiedniej chwili od dalszych poczynań, i z wyraźnym dyszeniem gorącym powietrzem wpatrywał się w oczy swego Pana z gorejącą w jego brązowych tęczówkach żądzą i namiętnością... Odetchną głębiej gdy Panicz przesuną po jego ciele palcem, skłaniając się lekko głową. Nie odpowiedział... Nie czuł by słowa były tu potrzebne.
Ze względu na fakt iż Pan usiadł, sługa był zmuszony zabrać swoje palce dla siebie. Gdy tylko poczuł na swoich ustach wilgotne wargi Pana, odwzajemnił pocałunek z wprost wylewającymi się z niego emocjami, namiętnością gorącą jak magma i płynny bazalt... Podsuwał się powoli ku panu, siadając na swoich łydkach gdy już wyrównali swój "poziom", ani na moment nie odrywając się od namiętnego pocałunku. Gryzł, gniótł wargi arystokraty, suną językiem po wargach, wsuwał go bezpardonowo do ust swego Pana, ocierając się o wampirzy język, czasem gniotąc go swym własnym, sunąc też takowym po zębach, podniebieniu... Robił to wszystko chaotycznie, co mimo wszystko ukazywało, że nadal jeszcze nie wiele wie o tym wszystkim... Pozwolił pokierować dłoń na przyrodzenie Pana, nie mal natychmiast rozpoczynając przerwany, intensywny masaż, gdy jednak poczuł podobny na swoim własnym i to dopiero tylko przez materiał zasyczał cicho, choć nie był to syk niechęci... Raczej po prostu nieznacznego zaskoczenia, a nabrzmiała męskość była w tym momencie wyjątkowo wrażliwa... Gdy tylko jego wargi straciły możliwość zagłuszania odgłosów poprzez pocałunki, zacisną zęby, starając się nie ukazywać jak bardzo już mu się to podoba... Nie chciał wyjść na tak potwornie łatwego do rozpalenia, jakby już tego nie pokazywał.
- Yuno... Chciałem sprawić ci... Przyjemności... Nie oczekiwałem... Że i ty takiej... Sprawisz mi...
Znów przerywana wypowiedź, ale na inną po prostu nie miał sił ani oddechu, krótkiego i gorącego, dyszącego nie mal że. Po raz pierwszy chyba od początku ich znajomości zwrócił się do Pana zdrabniając jego imię i nie dopowiadając "Panie"... To znaczy że był mocno pochłonięty tym, co się działo. Nie szło powstrzymać westchnięć przyjemności od każdego dotyku warg na szyi, czy palców na podnieconej dumie... W możliwym zakresie starał się zająć usta wszystkim co tylko możliwe, choćby muskać wargami bladą skórę Pana, ale najczęściej skończyło się na gryzieniu dłoni i palców, zagryzaniu na nich zębów by jakoś zagłuszyć, by nie ukazać, jak jest to cholernie przyjemne... Wstydził się, mimo wszystko wstydził się że tak łatwo było go rozgrzać i wymuszać na nim te wszystkie reakcje...
- Yuno...
Szepną cicho, głosem przesyconym wszystkimi emocjami jakie miał w swoim ciele, sercu i umyśle teraz. Od podniecenia, po namiętność, przyjemność, oddanie, posłuszeństwo... Wszystko i nic zarazem... Nie zamierzał kontynuować tej wypowiedzi... To wszystko... Więcej słów... Nie potrzebował...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Yunosuke Wto Sty 15, 2013 6:40 am

Ahh... Jakże miłym byłoby uczucie miłości... Gdyby urosło, gdyby się rozwinęło, gdyby okazało się prawdziwym i szczerym, gdyby nikt nie był w stanie go zgasić... To czego nie dane mu było odczuć przez całe dzieciństwo. Od matki, od tak zwanych bliskich, od nikogo... Tylko ból i cierpienie, wyzwiska i potępienie. Jak to dobrze, że został odesłany tutaj na pastwę losu. Los okazał się być jednak czasem miłym. Dał mu ojca sumiennego, który przyjął go do swego domostwa jako prawowitego wnuka rodu. Ale tu nadal nie było mowy o miłości, nadal tej ojcowskiej. Czy Yunosuke był kiedyś przez niego kochany? Nigdy nie objawiało się to w gestach ani słowach... Zresztą ich kontakty nie są jakieś bliskie. Być może obaj nie czują się rodziną, mimo wszystko. Możliwe, bardzo możliwe. Ale nie o tym mowa być powinna.
Spojrzenie kotowatego śledziło rysy twarzy sługi. Zarówno podczas pocałunków jak i podczas każdej innej czynności. To cud, że dane mu było spotkać tak wspaniałą osobę na swojego najemnika. Miał idealnie przeczucie co do niego. Wpatrywał się w ciemne tęczówki i jasne włosy, zastanawiając się co właściwie czuje. Teraz nie czuł nic konkretnego. Jego emocje były zmieszane, przemawiała przez nie niepewność i ciągłe poczucie władzy, tak jakby jego poddany wcale nie chciał tego robić, a po prostu był do tego zmuszany statusem społecznym. Nawet mimo wszystkich jego słów, zachowań i czystego oddania... On nadal czuł się jakby wykorzystywał swoją pozycję.
I właśnie tego nie chciał czuć. Chciał się na chwilę, choćby na chwilę oderwać od rzeczywistości na papierach. Zrównać siebie z kimś niżej lub kogoś ze sobą. Poczuć się jak dwie równe istoty, niezależnie od wszystkiego.
Jego usta wciąż szarpały wargi sługi. Nie, już nie sługi... Podczas pocałunków nie czuł już tej różnicy, tego wywyższenia. Teraz Xarent skoczył ze statusu sługi na status kochanka. I możliwe, że nie było to chwilowe. Właściwie to gdzieś w głębi pragnął, aby tak pozostało. Ale na to jeszcze nadejdzie czas... Powie mu co trzeba i kiedy trzeba. Kilka drobnych słów wystarczy.
Tak dawno nikt nie mówił mu po imieniu... Tak dawno nikt go nie zdrabniał, nie wypowiadał głosem ludzkim, a nie głosem oddanego sługi lub kogoś z wyższych sfer. To było jak muzyka. Muzyka w jego kocich uszach. Przez całą tą namiętność zapominał nawet o kocich elementach, pochłonięty był czynnościami i aparycją swojego najlepszego sługi. Przejechał nosem po jego policzku i skroni, zatrzymując usta przy jego uchu.
Csiii... Sprawię, że długo nie zapomnisz tych chwil. Po prostu, daj się ponieść... Drogi Xarencie...
Szept jego był delikatny, nieco tajemniczy, przesycony obiecującym tonem. On już wiedział co robić. Może wyda się okrutny lub natrętny, ale... Chciał czego chciał i nikt mu nie zabroni, a tymbardziej nie przeszkodzi.
Przycisnął palce do podbrzusza chłopaka, wargami zaś zahaczył o jego usta. Językiem przejechał po jego dolnej wardze, od kącika do kącika, stamtąd kierując wilgotny ślad poprzez brodę na szyję i jego Jabłko Adama. Tam złożył pocałunek i przesunął językiem w stronę obojczyka, następnie na bark. Całował delikatnie jego ciepłą skórę, co jakiś czas przygryzając ją lekko. W międzyczasie jego palce uporały się ze spodniami jasnowłosego. Zsunął je niżej, ledwo dotykając nabrzmiałego narządu chłopca... Nie, przerwijmy wszystko. Zapomnijmy o tym co zamierzał na początku. Odsunął jego rękę od siebie. Złapał go za ramiona i powoli położył na miękkiej pościeli. Szybko pozbył się z niego reszty odzienia. Teraz oboje byli nadzy, całkowicie odsłonięci przed sobą. Usta wampira przeciął bliżej nieokreślony uśmiech. Nieco sadystyczny? Możliwe... Pochylił się nad Xarem i znów go pocałował, dość chaotycznie i gorąco, ale nie na długo. Już po chwili jego język wykonał tę samą drogę co przed chwilą, tym razem jednak z obojczyków kierując się niżej. Przeciął mokrym śladem jego pierś, zatrzymując się na jednym z sutków. Jego palce wciąż błądziły w okolicach intymnych chłopaka, to sunąc po podbrzuszu, to muskając wewnętrzną stronę jego ud. Unikały jednak tego co najważniejsze. Ustami musnął jego sutek, już po paru sekundach ujmując go w usta. Zaczął lizać i ssać go lekko, drugą dłoń skierował na drugi sutek. Ściskał go między palcami, drażnił i ciągnął, podczas gdy drugi ssał, przygryzał i pieścił językiem. Trwało to chwilę, ale postanowił iść dalej. Zsunął się niżej, prowadząc szlak ze śliny przez jego brzuch. Zatrzymał się na moment przy pępku, który przez chwilę lizał i ruszył dalej. Przejechał przez podbrzusze i skierował się nieco na bok, na jego udo, kończąc 'wycieczkę' przygryzieniem skóry na jego wewnętrznej stronie. W końcu postanowił dotnąć przyrodzenia sługi, które było wręcz przeraźliwie nabrzmiałe. Przesunął po nim chłodnym opuszkiem palca wskazującego. Przysunął usta bliżej i na samym koniuszku złożył delikatny pocałunek. Jednak znów się od niego odsunął. Podniósł się z powrotem wyżej, ocierając przy tym swoim ciałem o jego. Spojrzał mu głęboko w oczy, wciąż mając ten sam dziwny uśmiech. Zaczął męczyć jego ucho gryzieniem, lizaniem i... szeptem.
Powiedz mi, jeśli nie masz sił. W końcu wyssałem z ciebie całkiem sporą ilość krwi. Osłabienie to nic złego, przecież mogę wszystkim zająć się sam. Xarent... Masz cudowne ciało, piękne... I przyzdobione równie pięknymi bliznami. Jesteś niesamowicie pociągający...
Podczas, gdy nieco tajemniczym tonem akcentował poszczególne słowa, jego palce znów tańczyły po skórze jasnowłosego. Nie dotykał go celowo, chciał go podniecić do granic możliwości. Obudzić w nim nieugaszalny płomień, doprowadzić do limitu, w którym najmniejszy dotyk może doprowadzić do szczytowania. Było to zachowanie dosyć okrutne, możnaby rzec. W takim razie może tym razem to krwiopijcy należy się kara? Może warto byłoby go przygwoździć... Okiełznać i skrępować... Pokazać kto tak naprawdę jest panem w tej chwili. Bo on już się nim nie czuł, nie... Teraz skupiał się tylko i wyłącznie na ciele, którego dotykał. I chciał go więcej, coraz więcej...
Yunosuke
Wnuk(Syn Rotha)
Join date :
02/01/2013
Liczba postów :
22

Yunosuke

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Xarent Sro Sty 16, 2013 4:57 pm

Nie dane mu było odczuć... Nie dane było IM odczuć przez całe dzieciństwo. Xarent, tak samo jak i jego Pan przez całe swe dzieciństwo nie odczuł miłości od nikogo, kto powinien mu być bliski. Ojciec, tak zwani bliscy, nawet zupełnie obcy mu ludzie... Nikt... Nikt... Od nikogo, jedynie upokorzenia, ból, cierpienie za to kim jest a kim nie jest... Ale to wszystko dziwnym zbiegem okoliczności przywiało go tutaj, do momentu gdy Yuno wypatrzył go z tłumu i postanowił zabrać dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie jako sługę... I za co mu dziękuje, och, tak bardzo mu za to dziękuje... Każdym swym krokiem, myślą, oddechem czy słowem mu za to dziękuje. Za to, że zabrał go ze sobą... Za to... Za wszystko... A za tą chwilę już zdecydowanie.
Sługa był już zbyt pochłonięty działaniami, by zauważyć że Pan uważnie wpatruje się w reakcje jego mimiki i oczu, w jego emocje... Nie wiedział tego i nie wymuszał w sobie posłuszeństwa, on po prostu chciał taki być... Posłuszny, niepewny w swoim zachowaniu mimo tej całej namiętności i natarczywości, był po prostu... Dalej w strachu, że straci to wszystko, co zyskał dzięki Panu jeśli tylko odrobinkę go zawiedzie. Po prostu się tego bał, najzwyczajniej w świecie bał... Bał się tego że jak tylko zawiedzie Yunosuke, ten go wykopie na zbity pysk, z powrotem do tego zimnego, nieczułego świata z jakiego go wyciągnąć... Nie chce... nie chce tego, boi się tego. Ze wszystkich sił łaknie, chce... Chce być z Paniczem. Choćby po wsze czasy i do końca świata...
Och, ciekawe, szybki skok społecznościowy, ze sługi do kochanka. Milutko, naprawdę milutko i Xarent chętnie zostanie na tym miejscu, co nie zmieni faktu że nadal będzie z przyjemnością służył blademu paniczowi. Zawsze i wszędzie, byleby Yuno był zadowolony... Na tym mu najbardziej zależy. Na Yuno... Yuno... Chyba faktycznie się w nim zakochał, heh. No cóż... Jakoś musi to przeżyć.
Każdy pocałunek oddawał w pełni swych sił emocjonalnych i namiętności, lecz już powoli, z każdą chwilą ogarniało go co raz większe zmęczenie. Nie! Nie chciał tego czuć, nie chciał zawieść... Nawet jeśli wampir wyssałby nie mal wszystko, chciałby móc mu służyć jakby był w pełni sił, nah... To takie... Takie... Okrutne ze strony jego ciała. Tak mu odbierać możliwość bycia sługą? To się... Nie godzi...
Każdy dotyk, każdy pocałunek, każda wypełniona namiętnością i pieszczotami chwila była dla Xarenta tak miła... Tak bardzo chciał by te chwilę trwały wieczność, by tak było już zawsze... Doskonale jednak wiedział że tak nie będzie, ale nawet te krótkie chwile są dla niego niezwykłą nagrodą, wprost... Niesamowitą, sycącą, gaszącą pragnienia duszy i ciała. Gdy usłyszał słowa swego Pana, można rzecz, nie mal odpłyną na kilka chwil w głosie swojego Pana, dryfując po morzu przyjemności, a jego przewodnikiem był właśnie bladolicy arystokrata. Ten głos... Tak bliski...
Jękną cichutko, czując wciskające się w podbrzusze palce. Mimo wszystko, był młody i rozpalić go nie było tak trudno jak Panicza... A w takim stanie nawet najlżejszy dotyk jest dla niego tak przyjemnym uczuciem, tak potężnym odczuciem... Tak łatwo, tak szybko... Już zdecydowanie był pochłonięty własnymi. Każda kolejna pieszczota była nie mal jak gwóźdź do trumny, a ta trumna wykuta była z gorejącej rozkoszy i przyjemności. Najpierw delikatne sunięcie językiem po wargach, dalej droga prowadziła przez szyję i jabłko Adama, gdzie wyraźnie poczuł pocałunek chłodnych warg, tylko po to by znów zostać zajętym przez odczucie języka sunącego wzdłuż ciała. Czując jak w między czasie pieszczot jego spodnie zsuwają się z bioder pod dotykiem swego Pana, wyobraźnia działała na sporych obrotach, rozpalając go do czerwoności...
I nagle wszystko się zmieniło. Jedynie lekko dotkną członka sługi, po czym... Położył go na łóżku, pozbawiając swego sługę wszelakiego odzienia. Czuł się teraz taki obnażony, taki... Nagi... Na jego twarzy wykwitły rumieńce, a on sam z lekka zakłopotanym spojrzeniem wpatrywał się w znów pewne, uśmiechnięte oblicze wampira. I na powrót role się zamieniły, heh. Strasznie płynna jest ta relacja teraz... Gdy tylko ich usta się zetknęły, wyczekujące kontaktu z wargami Pana wargi sługi od razu zaczęły pracę na równi w językiem, odwzajemniając pełen chaotycznej namiętności pocałunek. Tak potężnej, tak upijającej namiętności... Więcej, więcej...
Więcej... Więcej Yuno... Nie zwlekaj... Proszę, więcej...
To błagalne wołanie obijało się w umyśle chłopaka, chciał więcej, chciał czegoś więcej... Nie chciał się zbłaźnić, ukazując że nawet zwykły dotyk może go doprowadzić do szczytowania, ale powoli zbliżał się do takiego odczucia. Choleraaaaa... A wampir jakby specjalnie robił na złość, racząc go co raz silniejszymi i namiętniejszymi pieszczotami. Palce błądzące wokół intymnej sfery Xarenta, pocałunki, pieszczoty na sutkach, na pępku, cholera... Tak przyjemnie, tak niesamowicie... Nie, nie chciał, nie chciał ukazać swej słabości... Nie chciał... Ostatni pocałunek na koniuszku przyrodzenia był naprawdę przyjemnym zwięczeniem, po którym sługa dostał trochę wytchnienia by uspokoić swoje rozszalałe ciało, choć męczone ucho wcale mu nie ułatwiało uspokojenia się. Słysząc słowa Pana, nie wiedział co powiedzieć, dyszał wyraźnie, jego oddech był krótki, gorący i nierówny... I gdy tylko znów poczuł palce błądzące po jego skórze, odezwał się z wyraźnym westchnięciem.
- Chciałbym... Chciałbym móc... Przepraszam Yuno... Zawiodłem cię... Przepraszam... Nie mam sił...
W jego głosie było słychać wyraźnie skruchę, niestety jednak cała wypowiedź zabrzmiała dosyć... Dziwnie przez przerywanie i namiętność, jaka ukazywała się przy nie mal każdym słowie. Zabrzmiało to nie mal... Błagalnie, choć błagać, błagał tylko o wybaczenie... Tylko, przynajmniej werbalnie tylko o to. Chciał swego Pana... Nie miał sił by go posiąść, więc chciał być przez niego "zdobyty", cokolwiek... Cokolwiek, byleby móc w końcu poczuć pełnię rozkoszy...
Xarent
Osobisty sługa Yunosuke
Join date :
05/01/2013
Liczba postów :
68

Xarent

Powrót do góry Go down

Skromne progi Yunosuke Empty Re: Skromne progi Yunosuke

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry


 :: Wielki Dom :: Pokoje

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach